bar "chimera" od samego początku przypadł mi do gustu. sprawił to przede wszystkim wystrój wnętrza, czyli mroczna grafika, w którą została wpleciona nazwa baru, a także wszechobecna roślinność i przezroczysty dach. spodobał mi się również pomysł z możliwością skomponowania własnego dania. do wyboru mamy ladę ciepłą i zimną, i w zależności od upodobania możemy wybrać w sumie do 6 składników (przy dużej porcji za 17 zł) i do 4 (przy małej za 13 zł). zamówiłam dużą porcję, nie wiedząc na co się piszę, bo była ona naprawdę ogromna i sycąca. zestaw wybrany przeze mnie składał się z: dwóch surówek, pieczonych ziemniaków, porcji owoców, kawałka słonego ciasta oraz leczo. nie poradziłam sobie sama z konsumpcją, mimo, że jedzenie było naprawdę smaczne. z pomocą przyszedł na szczęście mój chłopak, który i tak po zjedzeniu swojej porcji mięsa (potrawy mięsne zamawiane z menu) ledwo wcisnął to, co zostawiłam, czyli dwie ostatnie potrawy. napoje i desery w "chimerze" są zamawiane oddzielnie. ja wybrałam koktajl owocowy, a chłopak sok grejpfrutowy. ogólnie jestem zadowolona z wizyty w tym barze sałatkowym. obsługa była bardzo miła. nie spodobało mi się jedynie to, że rachunek przyniesiono w trakcie jedzenia, a nie po skończeniu posiłku. moim zdaniem było to mało eleganckie. nie znajduję więcej minusów tego miejsca i dlatego mogę je szczerze polecić.