charlotte


İçinde "się" olan yorumlar
4
3.8
kamil
3
7 yıl önce
stare miasto
byłem tu 2x - raz było to śniadanie na mieście, w drugim przypadku jedynie napićsięczegoś. nie powiem - za pierwszym razem wrażenia były bardzo pozytywne - obsługa była szybka, dania dobre. natomiast drugi raz to była tragedia - czekaliśmy pół godziny z okładem na dwie lemoniady! nie wiem co im zajęło wtedy tyle czasu - zacząłem nawet podejrzewać, że czekają aż drzewo urośnie na zapleczu, by zerwać owoce. cały ten czas kelnerka stała przy blacie nie robiąc absolutnie nic, poza zerkaniem na komórkę w takcie 3-minutowym. może kiedyś tu wrócę, kto wie. niemniej jednak póki co nie za bardzo widzę cel owej wizyty.
0
ja
5
8 yıl önce
stare miasto
byłam bardzo ciekawa tego miejsca. chyba każdy słyszał o słynnej bułce tartej. prawda, ze cena kuriozalna, ale charlotte  miejscem śmiesznym wcale nie jest. przynajmniej nie było 3 lata temu, kiedy odwiedziłam ich w warszawie. moda na dobre pieczywo dopierosięzaczynała, a to co mieli do zaproponowania naprawdęsięwyróżniało.
0
goosik007
3
8 yıl önce
stare miasto
dla nielubiących czytać długich recenzji w skrócie: pieczywo i rogaliki są ok, ale ich smak nie rekompensuje braku higieny u personelu. oblizywaniu łyżeczek przez kelnerki mówię stanowczo nie!

a teraz trochę dłuższa wersja dla tych, którzy chcą znać szczegóły:
gdy tylko dowiedziałam się, że we wrocławiu otwierasięcharlotte pomyślałam, że oto postanie kolejne miejsce (oby było ich jak najwiecej) z pieczywem z prawdziwego zdarzenia. po dwóch wizytach stwierdzam, że moja noga więcej tam nie postanowiłem, chyba że po chleb na wynos. po kolei...
podczas pierwszej wizyty z koleżanką spróbowałyśmy sałatki chevre chaud oraz kanapki dinde mayo. o ile sałatka była bardzo apetyczna i smaczna z 4 kawałkami pieczywa i sporą ilością pysznego sera, o tyle kanapka na ciepło kompletnie nie trafiła w moje gusta. dwie kromki twardego jak deska pieczywa bardzo mocno nasączonego tłuszczem a w środku kilka żurawin cieniutki plasterek jakiejś wędliny z indyka. gdybym nie zajrzała środka w ogóle nie wiedziała bym, że cokolwiek tamsięznajduje. być może mam bujną wyobraźnię i gdy w karcie przeczytałam o plastrach pieczonego indyka wyobraziłam sobie własnoręcznie pieczony, soczysty filet i stąd moje rozczarowanie. co do picia? kawa i herbata ok. jak to kawa czy herbata.

postanowiłam dać charlotte kolejną szansę. podczas drugiej wizyty byłam sama. zamówiłam croissanta cytrynowego i cappuccino i przycupnęłam sobie z boku. popijając kawę obserwowałam sobie życie lokalu. lubię obserwować jak pracujesięw miejscu, w ktorym jadam. można bardzo wielesiędowiedzieć i niestety w wielu przypadkach nie jest to nic miłego.
zacznijmy od tego, że pomysł wybudowania lady i baru na środku lokalu jest ciekawy, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że gość łatwo i bez wiekszych wysiłków może zajrzeć co dziejesiępod ladą. a dziejesiędużo. bałagan, kable, przedłużacze i papiery i krem do rąk stojący zaraz przy kanapkach. na boga chcecie mieć otwartą kuchnię? spoko, ale zakryjcie ten syf.
ku mojemu zaciekawieniu zauważyłam, że z zewnątrz przyszło dwoje ludzi, którzy zaraz po ściągnięciu kurtek i założeniu fartuchów zabralisiędo układania kanapek i pieczywa. o umyciu rąk nie było mowy.
no ale najlepsze przede mną. lada z boku służy do przygotowywania przez personel kanapek. stoją tam więc sztućce, serwetki, a także miseczki z sosem majonezowym. podczas mojej wizyty na ten ladzie wylądowała garderoba personelu, a po pewnym czasie miska z zupą kelnera i kilka innych rzeczy. do tego zauważyłam z przerażeniem, że sos do kanapek jest podjadany przez kelnerki. prosto z miseczki łyżeczką do buzi i znów do miseczki. i tak kilka razy...
podsumowując wielki minus, jak dla mnie widziałam za dużo. gdy wpadasięna pomysł zrobienia otwartej kuchni to trzeba zwrócić szczególną uwagę na czystość i porządek, wyszkolić porządnie personel w sprawach higieny. mycie rąk w w gastronomii jest sprawą kluczową. a podjadanie składników na oczach klientów to już cios poniżej pasa. czytałam kiedyś, że klienci ze względu na wątpliwą higienę nie za dobrze przyjmują pomysł przechodnich słoików z dżemem i miodem w charlotte, po ostatniej wizycie wcalesiętemu nie dziwię.
wstydźsięcharlotte!
0
stolar
4
8 yıl önce
stare miasto
charlotte- hmm. fajne miejsce, z miejskim klimatem. chodzę tam czasem na śniadania z przyjaciółkami. jedzenie dobre ale bez szału. fajnym pomysłem jest lampka prosecco do zestawu :) co latem pozwala myślami odpłynąć do włoch...niestety ostatnio zirytował mnie pan kelner, który miał problem, że rachunek chciałyśmy płacić osobno- czego zupełnie nie rozumiem. dopiero po naszej kolejnej "dobitnej" prośbie z łaską zgodził się, że rachunek podzieli...poza tym koleżanka, która zamówiła do zestawu jajko na twardo (o ile wiem gotujesięje ok 6-8 min) dostała je dopiero po 20 min, jak już zdążyła zjeść całe śniadanie..:/
0
wrocławskie
4
8 yıl önce
stare miasto
iść tam, czy nie iść – oto jest pytanie, które zadawałem sobie odkąd tylko dowiedziałemsięo otwarciu owianego legendą w niektórych środowiskach charlotte. do hipstera mi daleko, wolałbym nie być posądzany o ową hipsterskość, ale na potrzeby relacji postanowiłem jednak przekroczyć progi charlotte chleb i wino, współtworzącego od niedawna jedno z bardziej klimatycznych miejsc we wrocławiu – pasaż pokoyhof.
0
oturum aç
hesap oluştur