charlotte


i̇sa
3
6 yıl önce
stare miasto
an amazing place with very tasty bakery and huge variety of homemade jams. however the service should be improved(right now it is terrible) and i think they do not pay attention to hygiene.
0
jorge
5
6 yıl önce
stare miasto
i love this place. was there when i visited krakow and now here in wroclaw.
i always go fot the charlotte breakfast which can be seen at the picture.
the homemade chocolate is amazing and the croissant and bread are also homemade and always fresh.
0
monika
3
7 yıl önce
stare miasto
bardzo lubię śniadanie charlotte, konfitura malinowa jest pyszna. bardzo długo czekałam (15 min) aż ktoś mnie zauważy i poda kartę, ruch w lokalu był bardzo mały wiec dlatego mnie to zniesmaczyło. bałagan pod ladą i na ladzie. obsługa definitywnie zaniża ocenę.
0
kamil
3
7 yıl önce
stare miasto
byłem tu 2x - raz było to śniadanie na mieście, w drugim przypadku jedynie napić się czegoś. nie powiem - za pierwszym razem wrażenia były bardzo pozytywne - obsługa była szybka, dania dobre. natomiast drugi raz to była tragedia - czekaliśmy pół godziny z okładem na dwie lemoniady! nie wiem co im zajęło wtedy tyle czasu - zacząłem nawet podejrzewać, że czekają aż drzewo urośnie na zapleczu, by zerwać owoce. cały ten czas kelnerka stała przy blacie nie robiąc absolutnie nic, poza zerkaniem na komórkę w takcie 3-minutowym. może kiedyś tu wrócę, kto wie. niemniej jednak póki co nie za bardzo widzę cel owej wizyty.
0
ja
5
7 yıl önce
stare miasto
byłam bardzo ciekawa tego miejsca. chyba każdy słyszał o słynnej bułce tartej. prawda, ze cena kuriozalna, ale charlotte  miejscem śmiesznym wcale nie jest. przynajmniej nie było 3 lata temu, kiedy odwiedziłam ich w warszawie. moda na dobre pieczywo dopiero się zaczynała, a to co mieli do zaproponowania naprawdę się wyróżniało.
0
goosik007
3
8 yıl önce
stare miasto
dla nielubiących czytać długich recenzji w skrócie: pieczywo i rogaliki są ok, ale ich smak nie rekompensuje braku higieny u personelu. oblizywaniu łyżeczek przez kelnerki mówię stanowczo nie!

a teraz trochę dłuższa wersja dla tych, którzy chcą znać szczegóły:
gdy tylko dowiedziałam się, że we wrocławiu otwiera się charlotte pomyślałam, że oto postanie kolejne miejsce (oby było ich jak najwiecej) z pieczywem z prawdziwego zdarzenia. po dwóch wizytach stwierdzam, że moja noga więcej tam nie postanowiłem, chyba że po chleb na wynos. po kolei...
podczas pierwszej wizyty z koleżanką spróbowałyśmy sałatki chevre chaud oraz kanapki dinde mayo. o ile sałatka była bardzo apetyczna i smaczna z 4 kawałkami pieczywa i sporą ilością pysznego sera, o tyle kanapka na ciepło kompletnie nie trafiła w moje gusta. dwie kromki twardego jak deska pieczywa bardzo mocno nasączonego tłuszczem a w środku kilka żurawin cieniutki plasterek jakiejś wędliny z indyka. gdybym nie zajrzała środka w ogóle nie wiedziała bym, że cokolwiek tam się znajduje. być może mam bujną wyobraźnię i gdy w karcie przeczytałam o plastrach pieczonego indyka wyobraziłam sobie własnoręcznie pieczony, soczysty filet i stąd moje rozczarowanie. co do picia? kawa i herbata ok. jak to kawa czy herbata.

postanowiłam dać charlotte kolejną szansę. podczas drugiej wizyty byłam sama. zamówiłam croissanta cytrynowego i cappuccino i przycupnęłam sobie z boku. popijając kawę obserwowałam sobie życie lokalu. lubię obserwować jak pracuje się w miejscu, w ktorym jadam. można bardzo wiele się dowiedzieć i niestety w wielu przypadkach nie jest to nic miłego.
zacznijmy od tego, że pomysł wybudowania lady i baru na środku lokalu jest ciekawy, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że gość łatwo i bez wiekszych wysiłków może zajrzeć co dzieje się pod ladą. a dzieje się dużo. bałagan, kable, przedłużacze i papiery i krem do rąk stojący zaraz przy kanapkach. na boga chcecie mieć otwartą kuchnię? spoko, ale zakryjcie ten syf.
ku mojemu zaciekawieniu zauważyłam, że z zewnątrz przyszło dwoje ludzi, którzy zaraz po ściągnięciu kurtek i założeniu fartuchów zabrali się do układania kanapek i pieczywa. o umyciu rąk nie było mowy.
no ale najlepsze przede mną. lada z boku służy do przygotowywania przez personel kanapek. stoją tam więc sztućce, serwetki, a także miseczki z sosem majonezowym. podczas mojej wizyty na ten ladzie wylądowała garderoba personelu, a po pewnym czasie miska z zupą kelnera i kilka innych rzeczy. do tego zauważyłam z przerażeniem, że sos do kanapek jest podjadany przez kelnerki. prosto z miseczki łyżeczką do buzi i znów do miseczki. i tak kilka razy...
podsumowując wielki minus, jak dla mnie widziałam za dużo. gdy wpada się na pomysł zrobienia otwartej kuchni to trzeba zwrócić szczególną uwagę na czystość i porządek, wyszkolić porządnie personel w sprawach higieny. mycie rąk w w gastronomii jest sprawą kluczową. a podjadanie składników na oczach klientów to już cios poniżej pasa. czytałam kiedyś, że klienci ze względu na wątpliwą higienę nie za dobrze przyjmują pomysł przechodnich słoików z dżemem i miodem w charlotte, po ostatniej wizycie wcale się temu nie dziwię.
wstydź się charlotte!
0
róża
4
8 yıl önce
stare miasto
mega drogo za bardzo podstawowe przekąski (nie mozna ich nazwać daniami.
jesli ktoś lubi np. mniej ścięta jajecznice (12zl za dwa jajka) to warto o tym wspomnieć... omlet sniadaniowy dostępny w opcji na słodko i na słono. jest poprawny, smażony na masełku. plusem jest to, ze można wybrać cokolwiek na co mamy do niego ochotę (dżemik, szynke, salami, szpinak etc), ale trzeba składniki zgadywać "na czuja", bo nigdzie nie ma ich wypisanych. plus za mega miła obsługę i bardzo przyjemne wnętrze.
0
stolar
4
8 yıl önce
stare miasto
charlotte- hmm. fajne miejsce, z miejskim klimatem. chodzę tam czasem na śniadania z przyjaciółkami. jedzenie dobre ale bez szału. fajnym pomysłem jest lampka prosecco do zestawu :) co latem pozwala myślami odpłynąć do włoch...niestety ostatnio zirytował mnie pan kelner, który miał problem, że rachunek chciałyśmy płacić osobno- czego zupełnie nie rozumiem. dopiero po naszej kolejnej "dobitnej" prośbie z łaską zgodził się, że rachunek podzieli...poza tym koleżanka, która zamówiła do zestawu jajko na twardo (o ile wiem gotuje się je ok 6-8 min) dostała je dopiero po 20 min, jak już zdążyła zjeść całe śniadanie..:/
0
wrocławskie
4
8 yıl önce
stare miasto
iść tam, czy nie iść – oto jest pytanie, które zadawałem sobie odkąd tylko dowiedziałem się o otwarciu owianego legendą w niektórych środowiskach charlotte. do hipstera mi daleko, wolałbym nie być posądzany o ową hipsterskość, ale na potrzeby relacji postanowiłem jednak przekroczyć progi charlotte chleb i wino, współtworzącego od niedawna jedno z bardziej klimatycznych miejsc we wrocławiu – pasaż pokoyhof.
0
oturum aç
hesap oluştur