barek na dakowie


İçinde "że" olan yorumlar
4
3.9
asia
4
6 yıl önce
wesoła
w słoneczne weekendy położony w szczerym lesie barek na dakowie przeżywa prawdziwe oblężenie. ilość rowerów zaparkowanych przed miejscem zaskakuje, a jest i belka, przy której można "zaparkować" także konia. :-) bar jest przyjazny psom - przed wejściem stoi miska z wodą. klimatyczne, utrzymane w drewnianym, swojskim stylu wnętrze i kilkanaście stolików ustawionych w dwóch ogródkach na zewnątrz. w menu znajdziemy m.in. barszcz, kiełbasę smażoną (możemy też sami upiec ją na ognisku), chleb ze smalcem czy hit baru na dakowie - syberyjskie pierożki z mięsem, czyli pielmieni; do tego duży wybór piw, a zimą - grzane wino.

zamówiliśmy smaczną smażoną kiełbaskę z frytkami i pierogi z dziczyzną. pierogi domowej roboty, z wyrazistym farszem i idealną grubością ciasta, są zdecydowanie daniem nr 1 w menu barku.

barek na dakowie to świetne miejsce dla rodzin z dziećmi, amatorów nordic walkingu (bar jest położony na szlakach nw), czy osób chcących po prostu zjeść coś dobrego lub napić się dobrego piwa ze znajomymi. warto pamiętać,żebarek działa tylko w weekendy i ominęła go moda na wege ;-) nie dajcie się jednak zwieść niepozornemu, krótkiemu menu - da się tutaj dobrze i bardzo smacznie zjeść, a do tego spędzić czas w miłej atmosferze i to na świeżym powietrzu.
0
charles
4
7 yıl önce
wesoła
jesteśmy tu stałymi bywalcami - wspaniałe miejsce, żeby uciec od zgiełku wielkiego miasta i choć na chwilę odprężyć się przy piwie i delektować się świeżym domowym jedzeniem z wyśmienitych produktów. 
wielkim plusem jest atmosfera miejsca, chociaż czasami gdy jest tłoczno i mnóstwo osób przyjeżdża autami to wszystko to zanika, ale co poradzić taki wiek,żeniektórym ciężko przejść ten kilometr, dwa i psują cały urok.  menu krótkie, ale wszystko świeże i homemade, więc nie ma na co narzekać. jedynie czas oczekiwania czasem przez tłumy czekających potrafi zepsuć humor.


*zapomnieliśmy dodać jednej istotnej rzeczy - nie można płacić kartą...
0
oscar
5
7 yıl önce
wesoła
wspaniałe miejsce! co tu dużo pisać, trzeba zobaczyć. jestem gościem barku na dakowie od ok 3 lat, minusem jest to, iż mimo braku reklamy ludzi przybywa. oczywiście dla właścicieli pewnie to duży plus, ale efekt jest taki,żepo jedno piwo i kiełbasę czekacie w dosyć sporej kolejce a w zimniejsze dni nie macie gdzie usiąść (ogrzewanie jest tylko w zabudowanej części). polecam wybrać się latem i przy okazji pospacerować po wawerskich lasach, jest też szansa znalezienia miejsca siedzącego. :)
0
max
5
7 yıl önce
wesoła
miejsce ze wszech miar magiczne. mógłbym napisać ze trzy strony reklamy tego miejsca, ale najlepszą reklamą są następujące fakty:
- lokal bez dojazdu samochodem - idzie się do niego lub jedzie rowerem cn. 1,5 km leśnymi, piaszczystymi drogami
- nie leży nawet przy znakowanych szlakach pieszych
- zero reklamy. strona internetowa jest, ale uboga; profil fb jest, ale nie aktualizowany
- zero drogowskazów, czy to z okolicznych osiedli (aleksandrów, miłosna), czy nawet drewnianej strzałki przy szlaku. nic. nie wiesz, nie trafisz (o czym za chwilę dalej)
- a mimo to - są tam często tłumy, i to od lat!

ja tam trafiłem przypadkiem - pewnego roku dowiedziałem się,żenoworoczna impreza na orientację ma się odbyć w okolicy, baza - barek na dakowie. wklepałem kordy i zmierzam 1 stycznie, na srogim kacu do miejsca, skąd mam wyruszyć na podbój punktów kontrolnych. idę i idę, las coraz gęstszy. w końcu stanąłem na środku gęstego lasu i myślę - nic, tylko źle wpisałem współrzędne... pamiętałem jeszcze ze strony informację, jakoby barek znajdował się na skrzyżowaniu ul. fabrycznej z ul. daków... jak się okazało, nazwanie tych dwóch piaszczystych dróg ulicami było zdecydowanie zbyt hurraoptymistyczne. w końcu jakaś kobieta idąca z kijami nw, którą nieśmiało zapytałem o barek (spodziewałem się, ze popatrzy na mnie jak na wariata - barek w samym środku lasu...) wskazała drogę - wąska ścieżka przez srogie chaszcze ;-)

o samym miejscu - jak to już zostało napisane - klimat schroniskowy: proste dania, drewniany wystrój, miejsce na ognisko i gitara na ścianie. tanio nie jest, ale cóż, specyfika miejsca. smaczne i świeże jedzenie, dobre grzane wino - choć trochę małe, ale nie czepiajmy się. zdaje się,żemożna skorzystać z darmowego wrzątku, ale pewności nie mam. miejsce przyjazne rowerzystom, koniarzom, psiarzom, dzieciarzom, kobietom w ciąży, emerytom i rencistom i chyba każdemu, kto się tu zjawi. trochę minusem są arbitralne godziny otwarcia - jeśli właściciele uznają,żepogoda jest "brzydka", zamykają nawet kilka godzin wcześnie i wtedy całuj klamkę, przemoknięty i przemarznięty człowieku... ale faktem jest,żegdyby takiego miejsca całkiem nie było - a drugiego takiego na nizinach nie znam - to zupełnie nie byłoby na co liczyć.

polecam zatem każdemu.
0
mateusz
1
8 yıl önce
wesoła
obiad w barku na dakowie...bar w lesie a ceny jak z restauracji na foksal. główne pozycje w menu to pierogi: rozmnażane i obgotowane w wodzie po 20 złotych. pierogi z sarną po 30 złotych. włos w pierogach gratis. tlusto niesmacznie i drogo. pełno małych krzyczacych dzieci i ludzi którzy nad twoja głową nawołują sie z baru: "ty chcesz kiełbache z grilla czy z ogniska?" najgorszeżenam bar polecili znajomi i ludzie snobuja się na to miejsce. tylko why????
0
le5zek
4
9 yıl önce
wesoła
odwiedziłem barek na dakowie chyba kilkanaście razy. tak się bowiem składa,żemiejsce leży na skrzyżowaniu kilku pieszych szlaków przechodzących przez mazowieckie lasy krajobrazowe. jako piechur i kolarz przybywałem na daków z pięciu różnych stron, nierzadko jako pierwszy gość zaraz po otwarciu.
lokal mieści się w drewnianym baraczku z werandą, dysponuje dwoma ogródkami – zarówno wewnętrznym (wejście tylko przez bar) jak i zewnętrznym. od frontu w zasadzie trzeci ogródek w którym stoi kilka ławek i palenisko na którym można sobie upiec uprzednio zakupioną kiełbasę. bar prowadzi międzynarodowe małżeństwo, do którego należy przyległe zabudowanie gospodarskie.  położone w środku lasu, do najbliższych zabudowań jest stąd pół kilometra, do najbliższego asfaltu półtora. pani prowadząca lokal ma na imię swietłana i jest rosjanką osiadłą od kilkunastu lat w polsce. stąd w ofercie również dania kuchni rosyjskiej i gruzińskiej. 
właściciele mają zapewne także inne zajęcia, bowiem prowadzą działalność kulinarną wyłącznie w weekendy – od piątku do niedzieli. w pozostałe dni ilość turystów zapewne nie rekompensuje kosztu otwarcia lokalu. za to w weekendy kłębią się tu tłumy. dużo rowerzystów – lokal ma stojaki. dużo nordyckich chodziarzy i chodziarek ale i spacerowiczów z małymi dziećmi. w zimie narciarze na biegówkach. 
w praktyce daków pełni rolę schroniska. oczywiście nie górskiego, bo leży przecież na mazowieckich równinach, stąd pozwoliłem sobie utworzyć neologizm „schronisko dolskie”.  każdy turysta mijający lokal jest już na tyle znużony,żechce wysączyć choćby piwko. obsługa wie o tym, jest dostępnych kilka rodzajów z nalewaka i kilkanaście butelkowych z lodówki. prężnie rozwija się też oferta cydrów, niedawno był tylko jeden rodzaj, wczoraj zastałem już pięć … wielu gości decyduje się również coś przekąsić, albo nawet zjeść lunch.  
menu nie jest bardzo wykwintne - w stylu schroniskowym. obliczone w dużej części na typowo polskie gusta (ruskie, kiełbasa, barszcz czerwony, chleb ze smalcem, frytki) ale szczególnej uwadze polecam dania ze wschodu. można dostać rosyjskie pielmieni, gruzińskie pierogi chinkali (jadłem te duże mięsno-rosołowe buchty już po raz kolejny, jako dodatek świetny pikantny sos z mirabelkami), niestety nie zawsze dostępna jest soljanka. do barszczu można zamówić małe zawijane paszteciki z mięsem.  warta spróbowania jest marynowana papryka faszerowana kapustą kiszoną w wersji łagodnej i pikantnej. 
w zimie ratuje grzane piwo i wino (z autopsji wiem,żepo przejściu kilku kilometrów po mrozie jest działa wręcz jak transfuzja). atrakcją jest samodzielne zaparzanie kawy lub herbaty z wolno stojącego samowaru, co warto podkreślić opalanego drewnem. 
pojawienie się tutaj samochodem albo (broń boże)  quadem, aczkolwiek możliwe jest uważane za faux pas. zatem nie przyjeżdżajcie tu wypasionymi furami z drugiego końca miasta (bo pewnie i tak się powiesicie na korzeniach leśnych dróg prowadzących tu). przyjdźcie - z aleksandrowa, z wesołej, z zagórza a nawet (najdalszy spacer) z międzylesia.
0
leszeklecho
4
10 yıl önce
wesoła
niecodzienny lokalik!. ...mało kto wie, a i ja sam bym się nigdy nie spodziewał, iż w terenie zalesionym przy skrzyżowaniu piaszczystych duktów ktoś wpadł na pomysł i postawił całoroczny drewniany "szałas", byłem już tam nie raz i zawsze można ze smakiem przekąsić pajdę chleba ze smalcem i korniszonem i wypić piwo z regionalnego małego browaru jakim jest np. "czarnków". samo umiejscowienie lokalu (elektryka chyba wyłącznie z agregatu) już świadczy o tym, iż to mała gastronomia dla spacerowiczów, rowerzystów, biegaczy, itp., tak więc trudno oczekiwać dań gorących na poziomie restauracji hotelu ****.
0
oturum aç
hesap oluştur