tajemnice starego domu. lokal mieści się w jednej z niewielu ocalałych z pożogi wojennej kamieniczek włoskiego kupca, osiadłego tu z rodziną na stałe przed wiekami. i jest to restauracja hotelowa przy urokliwym hosteliku, zwanym dom zachariasza zappio. stanąłem tu na popas, aby nie obciążać kuzynów i po zameldowaniu wszedłem do wnętrza, mimo że na ulicy kusił ogródek. wysoka sala ma autentyczne stare mury pokryte tynkiem, z wiszącymi fotosami i planami starego miasta. dwa eleganckie, brązowe, bogato rzeźbione stare kredensy, dwa ozdobne metalowe wieszaki, pod ścianą ława, a pod oknem kanapa. są i stoły przykryte białymi albo kraciastymi niebieskimi serwetami. na nich urocze wazoniki na lampki oraz żywe herbaciane róże!
kiedy byłem, obok siedziała tylko jakaś młoda para, konsumująca cichutko oraz pan singel z piwem. natomiast klimat jak zwykle tworzyła znakomita muzyka typu swing i blues, sącząca się z głośniczków. dla mnie pasowało to do tego autentycznego starego budynku, tworząc refleksyjny nastrój.
ponieważ spieszyłem na kolację u kuzynów, zamówiłem tylko cydr miłosławskiza8 zł. na paluszkach usługiwał pewien szczupły i wysoki, dość stremowany młodzieniec, nieśmiało tłumacząc, że jest nowy...
z otrzymanej karty warto polecić indyka w rabarbarzeza27 zł, potrawkę z dzika z prawdziwkamiza39, gicz cielęcą pieczoną w miodowym piwieza42. goście hotelowi mają tu rabat 20 procent...
ale nie na koktajle, których wybór jest niesamowity. ot, choćby white russian, z wódką, kahlua, śmietanką posypaną gałką muszkatołową... albo mocne zombie z rumem, likierem orange, podawane w szklanej czaszce z płonącym absyntem! uch! ten stary dom musi kryć niesamowite tajemnice...