bardzo dobre jedzenie, ciekawe menu sezonowe. restauracja zielona to super miejsce dla miłośników szparagów bo teraz jest tam szparagowe menu sezonowe. razem z dwiema koleżankami jadłyśmy tam „babski” obiad w tygodniu i na pewno jeszcze wrócimy spróbować innych dań.
na pierwszy ogień poszły zielone szparagi z bułką i czarnym sezamem, szparagi z jajkiem w koszulce i sosem holenderskim oraz zupa szparagowa. z tych dań na największe wyróżnienie zasługuje zupa. nie była to – jak w większości restauracji – zupa krem, tylko zupa ze szparagami. co więcej, w zupie były przede wszystkim główki, czyli najszlachetniejsza i najdelikatniejsza część. zupa jest bardzo ciekawa, bo łączy delikatny smak szparagów z bardziej swojskimi ziemniakami i koperkiem. całość naprawdę oryginalna i pyszna. pozostałe dwie przystawki to natomiast bardziej klasyczne podejście do podawania szparagów – jedno z sosem holenderskim, a drugie – z bułką tartą. oba dania według koleżanek były dobre, choć jedna narzekała, że trafił jej się gorzki szparag. najważniejsze jest jednak to, że szparagi były wyraźnie świeże i bez łyka, nie wyschnięte jak te, które widuje się w marketach. podobał nam się też dodatek czarnego sezamu – danie ładniej wygląda i zyskuje na smaku.
na drugie danie obie moje koleżanki jadły sałatkę, a ja pierogi ze szpinakiem i sosem z kozim serem – jedyne danie spoza zestawu szparagowego (jest w dalszej części menu). zaczynając od sałatek – przede wszystkim dostajemy ładne, kolorowe, bardzo apetyczne danie. sałatka jest bogata, w roli głównej występują białe szparagi owinięte w szynkę dojrzewającą, ważnym elementem jest kozi ser, oprócz tego sałaty, orzechy włoskie, pomidorki, a wszystko z olejem lnianym. olej lniany na duży plus – nadaje daniu charakteru i jest bardzo zdrowy. smaki fajnie do siebie pasują, wszystko jest świeże i smaczne. ja zamówiłam pierogi, ponieważ sama dużo ostatnio eksperymentowałam z połączeniem świeżego szpinaku i koziego sera. ogólnie rzecz biorąc to bardzo dobrana para, co widać także w daniu, które jadłam. pierogi były bardzo smaczne, świeży szpinak w sporych kawałkach, a sos bardzo aromatyczny. ciasto mogłoby być ciut delikatniejsze, ale poza tym bardzo na plus.
na koniec skusiłyśmy się jeszcze na deser. choć nie planowałyśmy tego od początku, bo nie chciałyśmy zapychać się szarlotkami z lodami, zachęciły nas proponowane przez restaurację zdrowe tarty, wystawione w ladzie chłodniczej. chodzi o tartę czekoladowo-bananową na orzechowym spodzie oraz tartę z orzechami włoskimi i daktylami. na pewno mają trochę kalorii, ale są bez mąki, bez cukru i bez jajek. świetna opcja dla osób, które nie chcą lub nie mogą jeść pszenicy, lub po prostu chcących zjeść zdrowy deser. nie jest łatwo znaleźć coś takiego w innych miejscach. bałyśmy się, że desery są bez smaku, ale okazało się to zupełnie nieuzasadnione – wszystko było bardzo smaczne, a największym zaskoczeniem na plus okazała się pyszna czekolada z karobu, świetnie komponująca się ze świeżymi owocami.
wystrój restauracji jest bardzo przyjemny, obsługa bez zarzutu, czas oczekiwania na dania standardowy jak na restaurację gdzie dania przygotowywane są na bieżąco.