przystawki


İçinde "jest" olan yorumlar
4
3.8
erwu
3
6 yıl önce
muranów
miejsce, które zyskało moją sympatię nazwą :) odwiedziłam kilka razy, na kawę i małą przekąskę i na lunch. 

jedzeniejestbardzo przeciętne, w bardzo nieadekwatnych cenach. krótkie, proste menu, jednak dania wydają się niedopracowane. obsługa najczęściej miła, choć zdarzają się zgrzyty. jednak prezentuje styl zdecydowanie bardziej barowy niż restauracyjny.

nic ciekawego. jednak jeślijestsię w okolicy, to można wpaść (zdecydowanie bardziej na herbatę/kawę + małą przekąskę, niż obiad/lunch)
0
elzynor
4
7 yıl önce
muranów
październikowy restaurant week zaczął się dla mnie mało imponująco. co do przystawek miałem więc pewne oczekiwania. na szczęście, w pełni je zaspokoili.

lokaljestskromny, lecz dość elegancko zrobiony, z ciekawie zrobionymi ścianami. mnie i chjenę przyjęto z niemal teatralną kurtuazją. takiej dawki uprzejmości nie zapewnia niejedna wielogwiazdkowa restauracja, ale jak dla mnie, jeśli już przesadzać, to w tę stronę ;)

pierwsza na stół wjechała przystawka: hummus z dyni. pyszności! dynie czuć było co prawda w smaku dopiero pod koniec, bo na pierwszy plan wybijały się czarnuszka i służący za "przyprawę" dobry olej, ale dzięki temu smak nie był płaski. świeży chleb na zakwasie okazał się idealnym dodatkiem - aż poprosiliśmy o więcej kromek, by miseczkę wyczyścić do... czysta :)

z dań głównym na pierwszy ogień poszedł królik, a właściwie jego udko. danie było bardzo domowe - przypominało mi niedzielnego kurczaka u mamy. to w porządku, ale sądzę, że dałoby się z nim zrobić coś ciekawszego, zwłaszcza, że z całego talerza ostatecznie bardziej zapamiętałem ciekawy smak dressingu do sałatki z rukoli.

więcej charakteru miało za to podgrzybkowe ragoût. za grzybami nie przepadam, więc trzeba je dla mnie przyrządzić naprawdę ciekawie, by mi smakowały. tutaj się to udało idealnie: grzyby były miękkie, w wyraźnym, gęstym sosie, całość miała niesamowicie leśny smak. świetnie pasowało to do kaszy, z którą je podali. naprawdę, chciało się poprosić o więcej!

porcję były całkiem sycące i gdy na stół wjechał jeszcze ogromny deser, byłem naprawdę zaskoczony. deser szwarcwaldzki okazał się prostym, ale udanym zakończeniem. dojadałem go dłuższy czas, bo pyszny krem z mascarpone był jednak dość ciężki, mimo złamania go cierpkimi wiśniami.

przystawki bardzo dobrze podeszły do restaurant week, znajdując dobry balans między ilością a smakiem i oddając prawidłowo charakter tego, co tu tworzą. na plus zasługuje też uwzględnienie w festiwalowej karcie polecanych napojów - mała rzecz, a cieszy. z chęcią wpadnę tu raz jeszcze!
0
chjena
4
7 yıl önce
muranów
wizyta w przystawkach zakończyła mój tour w ramach restaurant weeku, co tu ukrywać, w tej edycji raczej nie do końca udany. wierzyłam, że przystawki uratują honor festiwalu, i faktycznie, lokal wyszedł obronną ręką. całość była prosta, bezpretensjonalna, smaczna i domowa.

wnętrze przystrojone modnym ostatnio kolorem turkusowymjestdosyć surowe, w moim odczuciu nieco nieprzytulne, ale z pewnością schludne i estetyczne,jestw tym trochę skandynawskiej estetyki, jednak bez żadnych romantycznych, śnieżnobiałych akcentów.

obsługa dość formalna, pan kelner dokonując prezentacji poszczególnych potraw za każdym razem i przy wszystkich stolikach zaczynał wypowiedź od "szanowni państwo...", co w mojej oceniejesttroszkę sztuczne, przydałoby się więcej szczerej serdeczności. nie mogę jednak złego słowa powiedzieć, bo wszystkie obsługujące nas osoby reagowały szybko i sprawnie na nasze potrzeby.

przystawka to świetny hummus z dynią i czarnuszką, podany z domowym chlebem. pieczywa niestety było dość mało w stosunku do pasty, ale poprosiliśmy o dokładkę by wylizać do cna miseczkę z naprawdę bardzo dobrym hummusem. w ogóle połączenie dyni i ciecierzycy świetne, do zapamiętania i koniecznie do powtórzenia, pókijestsezon!

dalej poszliśmy w klimaty leśne. w menu mięsnym królowało królicze udko podane z zapiekanką ziemniaczaną i sałatką polaną vinegretem. bez przerostu formy nad treścią - królik bardzo delikatny, w smaku przypominający kurczaka, co odrobinę rozczarowało (liczyłam na większą wyrazistość), ale w gruncie rzeczy przywodził na myśl rodzinny, niedzielny obiad. danie wege lepsze - ragu z podgrzybków, do tego placuszki z kaszy gryczanej i znów sałatka z vinegretem. proste, przemyślane i smaczne połączenie.

deser kontynuował inspiracje bogactwem lasu - krem mascarpone z owocami leśnymi na czekoladowej kruszonce. znów dość nieskomplikowana, ale broniąca się dobrą jakością składników propozycja. porcja dodatkowo słusznej wielkości, ledwo dokończyłam pucharek, mając na względzie jeszcze, że wszystko co podano do tej pory również najmniejszych rozmiarów nie było.

przystawki to takie miejsce, gdzie nikt niczego nie udaje ani nad niczym specjalnie nie kombinuje. widać to patrząc na ich proste, bez nałożonych piętnastu filtrów zdjęcia dań lunchowych umieszczone na facebooku.jesttrochę slow, ale zupełnie nie w modnym słowa tego znaczeniu. ja całkiem tę koncepcję kupuję i wierzę, że dla wielu innych osób odkrycie takiego "szczerego" lokalu będzie nie lada gratką.
0
magdalena
4
8 yıl önce
muranów
o przystawkach słyszałam sporo dobrego jakiś czas temu, dlatego postanowiłam tu zabrać mamę podczas restaurant week.

lokal robi dobre wrażenie, wystrój prosty i ładny, dzięki dużym oknomjestjasno. obsługajestsympatyczna chociaż nie zaproponowano nam nic do picia i trzeba było się o to upomnieć. odnoszę wrażenie, że albo byli zestresowani albo mają luźny stosunek do obsługiwania klientów. jednak jeśli chodzi o serwowanie dań i całą resztę to było dobrze.

na przystawkę dostałyśmy hummus, baba ganoush oraz pieczoną i marynowaną paprykę. wszystko było smaczne, i całkiem dobrze doprawione. hummus był bardzo dobry chociaż przywykłam do bardziej czosnkowego.

na danie główne zdecydowałam się na pieczoną kaczkę z sosem żurawinowym. kaczka mięciutka - idealnie upieczona ale niestety była lekko przesolona. dodatki były bardzo smaczne. sos do sałatki - pycha.

mama zdecydowała się na faszerowany kapelusz portobello z rosti z marchewki. wszystko jej smakowało szczególnie rosti. sama spróbowałam od niej trochę i danie było bardzo dobre.

na deser podany został mus czekoladowo pomarańczowy z bezą. meega słodki! zdecydowanie dla miłośników słodkości. jak dla mnie beza to już za dużo ale mus z nutą pomarańczy bardzo mi smakował.

porcje były rozsądne, ze zjedzeniem deseru miałam już problem. obsługa może trochę się jeszcze bardziej postarać i warto poprawić doprawienie dań alejestto miejsce do którego chętnie wrócę.
0
wyjadaczka
4
8 yıl önce
muranów
w sobotni wieczór wybraliśmy się do restauracji a właściwie bistro przystawki.
ciekawa sprawa bo byliśmy jedynymi gośćmi.
obok przystawekjestznakomity sklep z winami.
jeśli kupimy tam wino a rachunek w przystawkach będzie równy cenie tego wina to możemy je wypić w lokalu nie płacąc korkowego.
lokal spory z osobną salą dla większej grupy.
kolory stonowane i samo wnętrze dość surowe ale przytulne.
na przystawkę wzięliśmy carpaccio wołowe z kaparami oraz pastę z wędzonego bakłażana baba ganoush.
carpaccio pyszne , znakomite mięso idealnie pokrojone.pasta z bakłażana to zupełny odlot.
niesamowite połączenie smaków i zupełnie wyjątkowe doznanie.
po takim preludium zamówiliśmy satay z kurczaka z sosem czosnkowym.
danie bardzo smaczne choć moim zdaniem powinny być w tej cenie dwie sztuki.
spory wybór alkoholi - my wybraliśmy polski cydr dzik - bardzo orzeźwiajacy.
przystawki to kuchnia autorska , a wiec menu zmienia się często.
duży wybór dań lunchowych (codziennie coś innego)
całość dopełnia bardzo sympatyczna pani kelnerka.
przystawki to miejsce do którego na pewno wrócimy.
0
ania
2
8 yıl önce
muranów
do przystawek trafiłam dzięki zaproszeniu na degustację dań na restaurant week. spodziewałam się pysznego jedzenia, zwłaszcza, że na tą degustację byłam umówiona dokładnie co do godziny.
przyszłam trochę wcześniej i poprosiłam o herbatę. to było miłe zaskoczenie, gdy dostałam karteczkę przy filiżance z bardzo pozytywnym tekstem.
niestety dania mocno zawiodły. na początek podano zupę menasza z czerwonej soczewicy i pomidorów z dodatkiem curry i kolendry. potem czulent - wolno gotowany, gęsty, korzenny gulasz wołowy z warzywami, fasolą i kaszą jęczmienną. a na deser delikatny mus z białej czekolady i chałwy z dodatkiem wiśni.
zupa i danie główne na talerzach wyglądały bardzo nieapetycznie. oba dania były mocno niedoprawione. zdecydowanie brakowało im charakteru, wyrazistości. brakowało mi tutaj kolendry, czegoś cytrusowego. 
deser był ok, nie powalał na kolana, no i jego podanie także kiepskie.
na pewno nie były to dania, które powinny się znaleźć w gronie podawanych na restaurant week. były co najmniej przeciętne. deser najlepszy.
wystrój miejscajesttypowo stołówkowy. do przystawek przychodzi na pewno sporo pracowników z pobliskich firm, aby zjeść lunch. i tojestok.
bardzo zaskoczył mnie widok łazienki. brudna i odrzucająca. skoro właściciele zapraszają blogerów na degustację to powinni zadbać chociaż wtedy o czystość miejsca.
myślę, że nie wrócę do tego miejsca. nic mnie tam niestety nie urzekło.
0
jan
5
8 yıl önce
muranów
lubię tu przychodzić. delikatna muzyka, sympatycznie zaaranżowane wnętrze i całkiem spore możliwości parkowania.

na obiad codzienniejestcoś miłego (niespodzianka) i jak dla mniejestto zawsze sympatyczne zaskoczenie. cenowo przystępnie, atmosfera wyciszająca, a obsługa uśmiechnięta. czego chcieć więcej? :)
0
stachustah
4
8 yıl önce
muranów
do przystawek wybrałem się z moją dziewczyną, była to zdecydowanie udana wizyta. restauracja ta stara się serwować dania typu tapas, mi ten styl serwowania bardzo odpowiada małe porcje wiele różnych potraw. zamówiliśmy sporo rożnych dań takich jak: baba ganoushjestto pasta z wędzonego bakłażana, bardzo smaczna. humus który był całkiem dobry ale jadałem dużo lepsze, sałatkę ze śledzia która dla mnie była wyśmienita lecz dla mojej dziewczyny nie do zjedzenia(zapewne wynika to z tego że nie lubi śledzi). pasztet z wątróbki przepyszny, tarta z zapieczonych ziemniaków bardzo smaczna, oraz plastry kurczaka na rukoli z sosem kaparowo-tuńczykowym również smaczne szczególnie sos w sałatce. po tym wszystkim chcieliśmy spróbować deseru ale rozsądek zwyciężył i na tym zakończyliśmy. podsumowując, miejsce bardzo fajne a jedzenie smaczne.
0
xenna-extra
4
9 yıl önce
muranów
do przystawek miałam wybrać się od długiego czasu, a właściwie od samego ich otwarcia, czyli prawie połowy roku. z racji położenia o kilka kroków od mojego wydziału przechodziłam tamtędy niemal codziennie. czemu tak długo tam nie zajrzałam? chyba dlatego, że nic mnie tam smakowo nie zaciekawiło, odnosiłam wrażenie, że większość karty opiera się na strączkach, a i zestawy lunchowe zawierały zazwyczaj jakieś kremy z soczewic i mało wyraziste główne dania. dziś udało mi się odczarować to moje zniechęcenie, bo wybrałyśmy je z koleżankami jako miejsce na śniadanio-przegryzkę.

estetycznie wnętrze (przynajmniej mnie) zachęca, lubię połączenie miedzi i morskich kolorów. rozumiem jednak opinię niektórych o zbytniej surowości wystroju. od samego początku zajęła się nami przemiła pani, która przybliżyła nam istotę poszczególnych dań, a na zamówione napoje nakleiła urocze karteczki z różnymi sentencjami. dziewczyny próbowały różnych past, a ja miałam rozterkę co do wyboru dania - chwilowa dieta eliminacyjna niestety tego nie ułatwiła... w końcu zdecydowałam się z poczuciem bycia ryzykantem na ozorki wołowe. kiedyś musi być ten pierwszy raz ;) wybór okazał się dobry, bo cienkie plasterki mięsa były bardzo miękkie i delikatne, polane sosem chrzanowym z pietruszką i kaparami. do picia wzięłam napar imbirowy i ten akurat mnie rozczarował, miał w sobie mało smaku.

moje odczucia są dobre, to przyjemne miejsce na dłuższe pogawędki, można obserwować ulicę zza dużego okna, a obsługajestsympatyczna. w moim przypadku odniosłam jednak wrażenie, że cena (czyli w sumie 30 zł) była zbyt wysoka w odniesieniu do tego co jadłam - choć po prostu możejestto rozczarowanie herbatą imbirową, która nie miała w sobie zbyt wiele z imbiru. jeśli zmieni się jakoś sezonowo karta to chętnie jeszcze tam zajrzę!
0
aleksandra
4
9 yıl önce
muranów
przystawki odwiedziłam dzięki uprzejmości zomato. sama pewnie szybko bym tam nie trafiła, bo rzadko bywam w tych okolicach. lokal zrobił na mnie pozytywne wrażenie. byłam tam po godzinach lunchowych, wiec spróbowaliśmy propozycji które na stałe goszczą w karcie. zamówiliśmy: hummus z ciecierzycy ucieranej z pastą sezamową i czosnkiem- smaczny, ale pita była zbyt twarda; tatar ze śledzia z chilli i imbirem- ja na myśl o tej rybie wykrzywiam mordkę, ale mój chłopak był zachwycony; satye z kurczaka z sosem jogurtowo-kolendrowym- był bardzo okej, gratin ziemniaczane z sałatką z rukoli- dobre, bo ziemniaczki zawsze spoko; i na koniec faworyci... nie jestem fanką sałatek restauracyjnych (często to dużo sałaty i mało mięsa- wolę nie ryzykować), ale tu było zupełnie inaczej. plastry kurczaka na rukoli, z parmezanem, pomodorkami, prażonymi pestkami dyni w dressingu z kaparów i tuńczyka- ta kompozycja to idealny balans ilościowy składników- sosikjesthitem, spróbuję go odtworzyć w domu. no i pasztet z wątróbki z maślaną żurawiną- pyszności. polecam odwiedzić to miejsce chociażby po to, by spróbować tych dwóch niezwykle prostych, ale i smacznych pozycji.

obsługa lokalu bardzo sympatyczna i pomocna. lubię to.
0
kami
4
9 yıl önce
muranów
moja pierwsza wizyta w restauracji była bardzo udana. w dużej mierze to zasługa moich przyjaciół, których spotkałam niespodziewanie :) nie zawiodło mnie również samo miejsce, dzięki smacznemu jedzeniu.

na przystawkę zamówiłam 3stawki - trzy pasty robione na miejscu z pieczywem. hummus był naprawdę bardzo smaczny, pasta z soczewicą i kurkumą pozytywnie zaskoczyła, niestety pasta z bakłażana była gorzka w smaku. jako danie główne zamówiłam dwie ciepłe przystawki, których nie zdołałam zjeść w całości, takie porządne porcje serwują :) gratin ziemniaczany bardzo mi smakował i miał pyszny sos. druga przystawka to był satay z kurczaka z sosem i sałatką - był smaczny, kurczak soczysty, ale gratin pozostaje moim faworytem.

obsługa była bardzo miła i pomocna, pani pomogła mi dobrać dania. lokaljestschludny i czysty, aczkolwiek wystrój nie był moim faworytem. miejsce idealne na lunch, chciałabym mieć takie przystawki koło mojej pracy. widziałam, że mają bardzo korzystną ofertę lunchową. podobało mi się oznaczenie w karcie dań wegetariańskich oraz bezglutenowych.
0
aga
4
9 yıl önce
muranów
jestem bardzo pozytywnie zaskoczona przystawkami. restauracja urzeka wystrojem, niebanalnym, minimalistycznym, ale z charakterem.jestduzo przestrzeni i swiatla. wybralismy sie w niedzielne popoludnie. wiekszosc stolikow byla wolna, chociaz pozniej zapelnily sie, glownie rodzinami z dziecmi. bardzo uprzejma, nienarzucajaca sie i swobodna obsluga, taka, jaka lubimy najbardziej - nieobcesowo wyluzowana, nienachalnie profesjonalna. zamowilismy tatar ze sledzia z imbirem i chili, dobry, chociaz bez wyrazistego smaku imbiru i chili, delikatny, ladnie podany, z bardzo dobrym slonecznikowym chlebem oraz sataye, ktore okazaly sie byc bardzo okazalym daniem, w zasadzie jednym satayem nadzianym na szpade, podanym z salatka z dosc ciezkim, ale pysznym vinegrettem i sosem jogurtowo-kolendrowym. byla to wiec raczej wolna interpretacja klasycznych satayow, ale obledna! kurczak byl niesamowicie wrecz soczysty, w delikatnie orzechowej gdzieniegdzie panierce/otoczce - o-b-l-e-d-n-y. danie bardzo duze jak na przystawke, spokojnie nadaje sie na danie glowne, 16zl to bardzo niewygorowana cena za te pozycje. chybajestpopularna, bo dostalam ostatnia porcje, a nastepni goscie rowniez byli nia zainteresowani. dania glowne zmieniaja sie, nam trafilo sie peczotto z suszonymi pomidorami, rucola i parmezanem oraz nadziewane palki kurczaka. peczotto bardzo dobre, chociaz zupelnie nie kremowe, raczej sypkie. na daniu bylo bardzo duzo parmezanu, ale nie mial okazji sie rozpuscic, bo nie bylo dostatecznie cieple. bardzo ladnie podane na patelni, zjadlam co do okruszka. nadziewane (?) palki kurczaka byly bardzo ciekawa pozycja, mojemu mezowi smakowaly bardzo, mi mniej, ale to dlatego, ze nie toleruje koperku i natki pietruszki, ktorej bylo w nich pelno, ale samo danie warte uwagi - panierowane nozki kurczaka, chyba faszerowane, maslem, koprem i natka, bardzo soczyste, dosc tluste, bo (tak sadze) smazone na glebokim tluszczu, na pierzynce z cieciorki (~hummusie). danie z fantazja, pracochlonne, bardzo efektowne i sycace. na deser mialam ochote na ciasto marchewkowe, niestety go nie bylo, tak samo jak sernika i szarlotki ani tarty cytrynowej. bylo wiec tylko banoffee, tarta czekoladowa i owoce sezonowe pod kruszonka. tarta czekoladowa, ok, smak dobry, przewidywalny, owoce sezonowe to jablka z zurawina ze swiatecznym przyprawieniem (gozdziki?), kruszonka ciekawa w smaku, jakby palona, lekki deser, bardzo fajny. pyszna kawa. wyszlismy najedzeni, zadowoleni, pozytywnie zaskoczeni atmosfera, wystrojem, ale przede wszystkim jedzeniem. restauracja wyglada niepozornie, jak jeden z wielu dinerow, ale wartajestodwiedzenia, koniecznie na sataye. nadaje sie na wyjscie z rodzina (proponuja weekendowe brunche, lunche i sniadania), ale tez na spotkanie z przyjaciolmi.
0
magda_opalinska
5
9 yıl önce
muranów
od progu miłe zaskoczenie: wreszcie niejestto kolejny lokal z surowymi cegłami na ścianach, lampami z ikea, półkami na wina ze skrzynek po owocach i lustrami na każdej ścianie. duuuuża ulga:-). wystrójjestdosyć skromny, ale brawo za kolorowe mozaiki na ścianach, które przełamują surowe ściany. od razu kojarzą mi się z zapomnianymi warszawskimi mozaikami. zgodnie z nazwą nastawiamy się na przystawki (w końcu jesteśmy przy stawki), wybórjestrzeczywiście duży. polecamy pasty do pieczywa, szczególnie hummus i pasztet - dobrze doprawione i ciekawie podane. niestety nie mają tatara, a może warto by go wprowadzic, to w końcu przystawka nad przystawkami. pozostałe dania z karty przekąskowej zostawiamy sobie na kolejne wizyty, których ilość szacujemy na 4-5, jeśli chcemy sprawdzić po kolei wszystkie pozycje z karty. karta dań głównychjestbaaaardzo krótka, co wybaczyć można wyłącznie jeśli się pamięta cały czas, że jesteśmy w przystawkach. pieczony karczek z pyszną żurawiną i nieco zapomnianą kaszą gryczaną albo kotleciki z łososia z musem z pietruszki (sic!) są warte swojej ceny nieco powyżej 30 zł. dania dnia nie było, a szkoda, bo cena bardzo zachęcająca - 20 zł. oprócz tego z dań głównych mają też risotto z pęczaku, którego nie jedliśmy, ale oglądaliśmy podane bardzo fajnie na małej patelni na stoliku obok. zaczęły się ferie, warszawa wyjechała, mimo tego w poniedziałkowy wieczór całkiem sporo ludzi uznało, że przystawki są absolutnie wystarczające do szczęścia. jeśli tak jak ja uważacie, że aby się najeść nie trzeba zamawiac przystawki, zupy, drugiego i deseru, polecam przystawki, lub jak kto woli, przy stawki.
0
vinagotica
3
9 yıl önce
muranów
za pusto, za smutno, bez pomysłu.
nie wiem, jaka idea przyświecała otwarciu tego lokalu, jakajestjego myśl przewodnia. hummus i inne pasty, pierożki, carpaccio z buraka, ozorki i wszędobylska rukola. dla usprawiedliwienia dodam, że hummus dobry i pasta z fasoli też, ale to za mało, żeby wrócić do przystawek. rukola z balsamico to okropna nuda, a kilka plasterków grillowanej cukinii za 18 zł to wielka przesada.
dodatkowo, wystrój lokalu jakiś smutny. na ścianach nie ma nic, nie ma też żadnych roślin, ani nic, co ożywiłoby wnętrze. a na koniec  jeszcze kelner myli się w rachunku. nie wrócę.
0
doublehania
4
9 yıl önce
muranów
byłam w przystawkach dotychczas dwa razy. serwowanajesttam kuchnia "neostaropolska" z włoskimi akcentami. pierwsze, co mi się spodobało, to krótkie menu, chyba często zmieniane (zadbanie o "sezonowość"). wystrójjestwysmakowany, minimalistyczny, wraz z przyjemną, niegłośną muzyką stanowi nienachalne tło do posiłku, wcale nie rozprasza przy jedzeniu i gawędzeniu przy winie.jestprzestronnie, trudno podsłuchać sąsiadów ze stolika. grozę budzi tylko czarna czeluść niedziałającego na co dzień pomieszczenia, które na raziejestprzytulne jak piwnica ;-), ale może w przyszłości zostanie jakoś ciekawie zaaranżowane. plusik dla krzesełek i kredek dla dzieci, bardzo ładnej zastawy i wygodnej łazienki. teraz konkrety: jedzeniejest"nierówne". znakomite pierożki z gryką (chyba 15 zł), bardzo delikatne, z intrygującym, chrupkim siemieniem lnianym, przepyszny pasztet z żurawiną, pyszna kawa, bardzo fajne carpaccio z buraków (20 zł) (minus dla śladowej ilości niezbyt dobrego sera, któremu bliżej było do twarożku lub serka topionego), fajne souflaki (choć miejscami mocno przypalone) z charakternymi cacykami. włoskie antipasti jak to włoskie antipasti - to co wszędzie, szkoda tylko, że nie podano do niego talerzyków, chleba też nie wystarczyło. niezbyt obfite, ale cena adekwatna do ilości (16 zł). risotto z pęczaku niestety bez charakteru, słabo doprawione i, ech, rozgotowane. ale porcja olbrzymia i sycąca! (20 zł). wino domowe białe (10 zł) wypiłam bez entuzjazmu. jadłam też placki z marchwi (bardzo smaczne) z sosem musztardowym i sałatką z jabłka i selera naciowego (ta niestety była niesmaczna, źle dobrany jogurt), ale już zniknęły z karty. może powrócą? (tylko oby z inną sałatką :-p). polubiłam to miejsce, choć na razie długo tam nie wrócę. czemu? bo w sobotę wieczorem nie było w karcie najciekawszych dań...! poczekam też, aż dania się "dookreślą", nabiorą charakteru, a obsługa ogarnie ;-) "przystawki" przy stawkach spokojnie wypłynęły na szerokie wody, ale jeśli nie chcą osiąść na mieliźnie albo gdzieś w szuwarach, jakiś zdecydowany kucharz powinien wziąć ster w dłoń ;-) pozdrawiam.
0
oturum aç
hesap oluştur