w chłodnych wnętrzach zdominowanych przez szarość ciepła i slonca dodają nie tylko żółte akcenty w wystroju, ale również, a raczej przede wszystkim, fajnie doprawiona, azjatycko, ale z uwzględnieniem słabszych, europejskich kubków smakowych, kuchnia specjalizująca się w pierożkach dim sum z pary.
jako miłośnicy wszystkich (no dobra, prawie ;) ) odmian chińskiej kuchni zachęceni dobrymi opiniami chadzających regularnie na lunche pracowników pobliskich biur, wybraliśmy się tam dwukrotnie, następnie sprawdzając lokal-matkę na woli.
na nowowiejskiej oprocz znacznie większej przestrzeni do zagospodarowania, jest naszym zdaniem rowniez lepsza atmosfera.
fakt powrotu (powrotów!) do pełną parą jest najlepszą recenzją, jaką możemy wystawić temu nietuzinkowemu miejscu na mapie kulinarnej warszawy szczególnie polecając z przystawek spring rollsy (na zimno, zawinięte w papier ryżowy, słoność fajnie przełamana kwaskowatością i słodyczą mango) oraz tradycyjne, niezatluste, sajgonki na naprawdę wybitnym kruchutkim cieście, do których dołączony jest sos śliwkowy. sos ten przyda się wam do maczania w nim pierożków z pary, o ile się na nie zdecydujecie, bo sojowy dołączany do koszyczka jest rozwodniony i bez smaku :/
na uwagę szczegolnie zasługują pierożki z indykiem i ziołami oraz dynią i orzechami (w pomarańczowym cieście), do których przesadą nie bedzie domówienie sosu orzechowego - dodatkowe 2zł, a jaki smak...