pisaliście bądź czytaliście już kiedyś recenzję jakiegoś miejsca będąc w nim i właśnie kosztując ich kuchni?
ja w tej chwili właśnie tak robię. za namową wielu znajomych - odwiedziłem jakiś rok temu niepozorny lokal, zlokalizowany ok. 100m od katowickiego rynku o nazwie, którą każdy wymawia inaczej.
mad mick (zwany też "medmajkiem", madmikiem" etc. ) - to nie restauracja. ciężko to miejsce nazwać też bistrem. raczej to bar, ale w najlepszym tego słowa znaczeniu. od mojej pierwszej wizyty minęło już co prawda trochę czasu, jednak fakt iż wracam tam za każdym razem, gdy tylko najdzie mnie ochota na burgera, świadczy o jakości jedzenia tam serwowanego.
zaliczyłem już wszystkie pozycje z menu. nr 1 dla mnie jest wciąż rebelsburger, choć szczerze i z całą odpowiedzialnością polecam także takie specjałyjakbananaburger z pysznym masłem orzechowym (!) oraz madmickultimate bardziej na ostro. w menu zdarzają się też pozycje sezonowe - np. burger z domowym pastrami lub burgery z melonem, gruszką. co poza burgerami? dobre piwo, najczęściej czeskie. luźna, miła atmosfera i bardzo życzliwa i fachowa obsługa.
lokal na ul. warszawskiej po niedawnym remoncie nie zmienił się zbytnio - nadal jest niewiele miejsca, dominują surowe wnętrza, ale za to też jest w lokalu niezobowiązująco i przede wszystkim prosto.
gdy wieczorem okaże się, że niestety nie znajdziemy wolnego miejsca - możemy alternatywnie udać się do mad mick’a 2 na ul. pomp 5.
oferta niemal identyczna. tam akurat najbardziej polecam hot-dogi, z parówką własnej roboty.
smacznego!