łysy pingwin jest jednym z moich ulubionych lokali od lat. zawsze chętnie tam wpadam, chociaż przyznam, że trochę mnie drażni, że często to jest loteria czy będzie otwarty czy nie.
lubię niewymuszoną atmosferę tego miejsca. lubię barmanów. lubię ogromny wybór piwa. lubię to, że nikt się nie dziwi, kiedy proszę o swojego ulubionego drinka (w innych miejscach różnie z tym bywa. czasem nawet zostaję pouczona, że nie ma czegoś takiego jak żołądkowa z lodem i cytryną).
ostatnio jak byłam, barman nie miał reszty ze stówki. poprosił mnie, żebym poczekała z płaceniem, aż uzbiera potrzebną kwotę. wróciłam do stolika, po jakimś czasie przypomniałam mu o konieczności zapłacenia.
- ah, miałem ci oddać kaskę!?
- nie, miałam zapłacić. masz już wydać?
oboje byliśmy uśmiechnięci. jedno z niewielu miejsc, gdzie dobrze się czuję, kiedy obsługa mówi do mnie na "ty".
jedzenia nie oceniam, bo co prawda coś tam jadłam, ale było to bardzo,bardzodawno temu.