słyszałam o tej kultowej knajpie już tyle, że w końcu musiałam się wybrać. pierwsze wrażenie - wow! jaka ściana! ciekawy, hipsterski wystrój, ale z tym ukochanym praskim klimacikiem. w środku klientela najróżniejsza - od rodowitych prażan, po modnych lewobrzeżnych.
zamówiłyśmy z koleżankami drinki. 3 różne koktajle, których nazw niestety nie potrafię przytoczyć, ale były ok. niestety podane tak, że nie czuć było, że ma się w ręku alkohol, a przez to wypite w upale prawie duszkiem (wiem, profanacja, sama tak nie lubię). patrząc po sali i karcie wydaje mi się, że pierwsze skrzypce gra tu jednak piwo.
po wizycie mam mieszane uczucia, ale wydaje mi się, że dam lokalowi drugą szansę. zaciekawił mnie.