la folie


İçinde "nie" olan yorumlar
5
4.5
tomasz
4
2 yıl önce
stare miasto
byłem w "szaleństwie" już 5 lub 6 raz - jedzenie jak zwykle jest inne niż było wcześniej - co jest plusem i minusem zarazem - plus: bo nigdyniebędzie nudno, minus: boniema już niektórych dań które były mistrzostwem świata...

aktualnie najlepsza restauracja we wrocławiu, szczerze polecam -
od wystroju, obsługę po jedzenie - wszystko jest niemalże idealne :)
0
degustator84
5
7 yıl önce
stare miasto
wysoka półka :) restauracja w samym centrum wrocławia. świetne położnie. niewielki lokal, gustownie wystrojony.niema tu przesadnego przepychu, jest natomiast klasa i wyczucie.nietrafiliśmy na tłum, więc było dość dyskretnie. w tle gra cicha muzka, dodając nastroju. obsługa bardzo uprzejma i pomocna. wszystko to mało, jeśli przejść do najważniejszego tematu -kuchnia! jedzenie jest genialne. jedliśmy stek z argentyńskiej wołowiny z puree, sosem z zielonego pieprzu i sałatką z rukoli i parmezanu oraz smażonego łososia ze szpinakiem i risotto w winie białym.nietylko, że elegancko podane i zwyczajnie piękne na talerzu, smakuje jak bajka. stek w tej restauracji powinno stanowić definicje tego czym stek powinien być. stopień wysmażenia najbliższy ideału. dodatki fantastycznie dobrane. łosoś przygotowany tak, że czuć tylko deliktaność i słodycz, żadnego posmaku typowego dla ryby. jak przystało na restaurację odwiedzaną przez gwiazdy hollywood- jest to miejsce z najwyższych wrocławskich półek. ( ceny oczywiście też są niczego sobie :p). szczerze polecam. prawdziwa magia.
0
edge
4
8 yıl önce
stare miasto
do la folie wybraliśmy się wspólnie z kasią. knajpka od jakiegoś czasu krążyła nam po głowie. w końcu jadł tu steven spielberg i tom hanks! :)la folie odwiedziliśmy w sobotę, kiedy we wrocławiu panowały największe upały (+36 stopni). liczyliśmy, że w środku będzie przyjemnie i chłodno… nic bardziej mylnego, la folienieposiada klimatyzacji. mimo godziny 20, koszula lepiła się do ciała, było duszno i zdecydowanie nieprzyjemnie… na szczęście zupełnie inaczej było już z jedzeniem, ale o tym później. la folie mieści się na placu solnym, w jednej z kamieniczek. wystrój jest bardzo ładny.nieuświadczysz tam bizancjum skrzyżowanego z chanatem krymskiem, który króluje w wielu restauracjach, a naprawdę smaczny, gustowny wystrój. restauracja mimo dobrego pr-u niestety (a może stety)niepękała w szwach. kiedy się pojawiliśmy, jedynie jeden stolik był zajęty i również jeden kiedy wychodziliśmy.jako czekadełko otrzymujemy 4 rodzaje pieczywa na podłużnym naczyniu wypełnionym jakimś zbożem. trochę dziwny pomysł. pieczywo było gorące i całkiem niezłe. niestetyniepodają do niego masła, a oliwę z odrobiną octu balsamicznego. karta dań jest dosyć krótka i składa się z pozycji stałych oraz menu sezonowego. w tej chwili w menu sezonowym dominują kurki (nie wiedziałem, że już sezon). na przystawkę zamówiliśmy:tatar wołowy (krzysiek), parfait z kurczaka z kurkami (menu sezonowe) na spółę oraz bulion dashi (kasia).tatar wołowy, lubczyk, kapary, pieczarki, musztarda, relish z pomidorów, oliwa balsamiczna (35 zł). danie podane było na bazaltowej płytce i wyglądało wspaniale. dodatki były ułożone na mięsie, obok musztarda i relish pomidorowy. mięso idealne, siekane, delikatne. właśnie takie jak powinno być. jakże inne aniżeli to co dostaniemy w większości restauracji. dodatki bardzo fajnie balansowały smak, może było nieco za dużo musztardy, która tłumiła smak mięsa…ale mogłem dodać mniej. z drugiej jednak strony lubię jak szef kuchni poda danie takie jak według niego jest idealne. pozycja zdecydowanie warta polecenia i powtarzania.bulion dashi (27 zł), składał się z glonów wakame, krewetek, wołowiny i makaronu. i wywaru rzecz jasna. wszystkie poszczególne składniki były dobrze zrobione – wołowina miękka, krewetki soczyste i ani trochęnieprzegotowane. całość była przyjemna, chociaż trochę toniemój klimat smakowy (tak jak i zupa miso na przykład – zjem, ale mnieniezachwyca).parfait z kurczaka (29 zł) było poprawne – na kawałku chleba, z czarną porzeczką, kurkami, rukolą i ogórkiem małosolnym. miało ładnie zbalansowany smak – kwaśne składniki dobrze kontrastowały z ciężkim i tłustawym parfait. problem polegał na tym, że podobne połączenie smaków jadłam kiedyś w monopolu, ale  z foie gras i parfait z kurczaka wypadało tu jednak znacznie słabiej (dość naturalnie, w końcu foie gras to jednak kilka półek wyżej niż poczciwy kurczak). zjadłam kawałek, było dobre, ale resztę bez żalu (wspaniałomyślnie) oddałam krzysiowi, któremu całość bardzo przypadła do gustu. parfait niezwykle delikatne, lekko słonawe, idealnie smakowało wraz z rukolą, kurkami i sosem, ale ja w monopoluniejadłem :)danie główne: pierś z kaczki, czerwona kapusta, bezy jeżynowe, ziemniaki, rozmaryn (krzysiek) i pierś z kurczaka kukurydzianego, polenta, melon, kalmary, sos gorgonzola (kasia).jako danie główne zamówiłam kurczaka kukurydzianego z kalmarami i sosem z gorgonzoli i kawałeczkami melona (39 zł). ładnie podany, znowu na bazaltowej płytce, spory kawałek piersi, razem z kością. kurczak fantastycznie miękki, bardzo soczysty. pięknie się komponował z kalmarem, który musiał być tylko na kilkanaście sekund wrzucony na patelnię, dzięki czemu był delikatny i ani trochęniegumowy.niebyłam pewna tego melona (melon to jeden z kilku owoców którychnielubię), ale rzeczywiście pasował do całości, trochę przełamywał intensywny sos z gorgonzoli.pierś z kaczki z czerwoną kapustą, bezami jeżynowymi, fioletowymi ziemniaczkami (56 zł) podana była dla odmiany jużniena bazaltowej płytce, a na talerzu:) kaczka była fajnie wysmażona, można było krócej, ale była różowa w środku, czyli ok. w smaku delikatna, poprawna, ale bez ochów i achów. bardzo ciekawa za to była kapusta. spodziewałem się klasycznej na ciepło, miękkiej, a dostałem chrupiącą, soczystą, lekko kwaskowatą. bardzo dobra. ciekawostką była beza. za słodkimnieprzepadam, bezą wręcz gardzę, a co dopiero w daniu głównym. błąd! beza pasowała bardzo dobrze. łagodziła kwasowość kapusty i genialnie się komponowała z kaczką. ziemniaki, ładne fioletowe, poprawne. całe danie smaczne. z chęcią zamówiłbym jeszcze raz. deser: sernik jogurtowy (19 zł) (kasia) jak nigdy (magia urodzin!) udało mi się jeszcze zmieścić deser. lista deserów była inna niż w internecie, więc trochę się rozczarowałam, bo już się szykowałam na danie z marakują (marakuje kocham i biorę w ciemno wszystko co ma ją w składzie). ostatecznie wybrałam propozycję z menu sezonowego – sernik z kompresowanym w ginie ogórkiem. pani kelnerka ostrzegła, że w sernikuniema sera i już się przelękłam, ze to jakiś nowomodny tofurnik czy sernik jaglany, ale na szczęście był to sernik na bazie jogurtu ;) (sernik nabiał musi mieć i basta). i deser ten to było danie dnia. widać, że ktoś nad tym daniem pomyślał, anietylko wrzucił na talerz składniki, które zawsze do siebie pasują i deser z głowy. najpierw spróbowałam samego ogórka – był gorzkawy i zupełnie miniesmakował. ale, ale. ogórek jedzony razem z sernikiem był fantastyczny. goryczka znikała, a całość była lekka i aromatyczna. sernik był leciutki (nieco piankowa konsystencja), na spodzie w pokruszonych ciastek, na wierzchu z chrupiącą posypką. bardzo, bardzo smaczny. podsumowując, la folie zdecydowanie polecamy. możeniecodziennie, ale od czasu do czasy. dobre jedzenie, ładny wystrój, ceny jak na centrum wrocławia do przeżycia. jedyny i największy mankament to brak klimatyzacji, co w upalne dni jestniedo wytrzymania.zapraszam na edgeoftaste.com - recenzje, przepisy, testy
0
robert
5
9 yıl önce
stare miasto
jestem stałym bywalcem la folie. podczas pierwszej wizyty urzekł mnie wystrój tej restauracji, idealnie wpasowujący się w moje gusta. kartaniejest zbyt obszerna, ale jest to zaletą, bo kuchnia może skupić się na kilku daniach, czyniąc z nich arcydzieła. takim właśnie arcydziełem jest pierś z kaczki - wyśmienita. polecam!
0
oturum aç
hesap oluştur