bardzo duże porcje i całkiem smacznie. karczma rzeczywiście trochę na uboczu, na pewno nie mają tam natłoku turystów i stąd zapewne nastawieni są bardziej na jakość i ilość, a nie na szybki przerób gości.
wystrój to typowa turystyczna karczma góralska, bez zbędnej ilości dodatków, ale też bez niczego, co by nam szczególnie zapadło w pamięć. lokal bardzo duży, podobno na 500 osób, ale sprytnie podzielony, więc nie czuć tego.
na początek dostaliśmy czekadełko w postaci chleba ze smalcem, chleb mógłby być smaczniejszy, smalec był w porządku, ale bez rewelacji.
dość szybko, tak że zdążyliśmy zjeść po jednej kromce czekadełka, dostaliśmy zamówione zupy - polecaną przez szefa kuchni zupę sałaciankę na wędzonce z grulami i kwaśnicę po góralsku. sałacianka była dla nas całkowitą nowością i okazała się delikatną zabieloną zupą z zielonej sałaty pociętej w paski, w której pływały kawałki wędzonki i jedna wielka grula, czyli ziemniak. drugiej zupy nie trzeba opisywać, a obie były bardzo dobre, a na dodatek w dużych miskach.
na drugie danie spróbowaliśmy kolejnej specjalności kuchni - polędwiczek wieprzowych z kopytkami na sosie z czerwonej cebulki oraz pierogów opiekanych na maśle ze skwarkami, i ekstra kapustę zasmażoną z grzybami. polędwiczki w sosie naprawdę dobre, sos aromatyczny, delikatnie cebulowy, a kopytka jedne z lepszych, jakie jadłem, delikatne i rozpływające się w ustach, z maślanym posmakiem i posypane koperkiem. niestety pierogi odstawały od reszty, były tam i ruskie, i z mięsem, i z kapustą z grzybami, ale wszystkie po prostu przeciętne. zasmażana kapusta była w porządku, smaczna i już.
oczywiście wszystkie porcje bardzo duże, tak więc cena bezsprzecznie odpowiada zarówno jakości, jak i ilości.