jak głodny, to holny! ;). trudno trafić. przy głównej drodze stoi jakaś stara wyblakła reklama, ale w nocy zupełnie niewidoczna. na szczęście obok niej niewidocznej reklamy jest dobrze widoczna reklama innej karczmy, i właśnie do tej innej zamierzałam trafić, a trafiłam do holny! ;)
kelnerki w pięknych góralskich strojach pojawiają się natychmiast i od razu przynoszą kartę. a tam aż się mieni od góralskiej strawy: moskole, kwaśnica, pstrągi... zamówiłam kiełbaski baranie i one właśnie okazały się bohaterem wieczoru! każdy kto baraninę lubi, musi ich spróbować, a ten, kto baraniny nie lubi niech też spróbuje i przekona się do tego interesującego smaku. zwłaszcza, że sposób podania kiełbasek cieszy oko i zapowiada rozkosze podniebienia!
kwaśnica też był pyszna, a co więcej jej temperatura pozwalała na natychmiastową konsumpcję, co w karczmach należy do rzadkości. zazwyczaj na stół wjeżdża gliniana micha zupy, która tylko parzy język.
smaczny był też barszcz czerwony – pachnący burakami, intensywny, dobrze doprawiony. niestety krokiet podany do barszczu rozczarował – wyrób garmażeryjny podłej jakości. szkoda.
karczma zrehabilitowała się za to pstrągiem smażonym. ummm.... najpierw uczta dla oka – na pięknym półmisku pstrag prezentował się nadzwyczaj godnie. nie leżał na jednym z boków, lecz stał w pozycji „pionowej”, czyli takiej jak pływał sobie w rzeczce... początkowo wydawało mi się, że utrzymuje taką dziwną pozycję dzięki jakimś diabelskim sztuczkom kucharza, potem, że wspiera się na sznyclu. wreszcie konsumpcja zdemaskowała całą tajemnicę – pstrąg został oparty o fałdy własnego brzucha! arcydzieło sztuki kulinarnej, bo i smak ryby był pierwszorzędny!
równie wybornie smakował schaboszczak z kością podany z ziemniakami i kapustą zasmażaną. ziemniaki wprawdzie wyglądały niezbyt ciekawie, ale ich wygląd był mylący. były wyśmienite.
jako gratis od razu na stół wjechał garnuszek smalcu ze skwarkami i pajdy chleba. niby oczywistość w karczmie, ale u konkurencji za takie czekadełko trzeba zapłacić aż 10 zł!
z rzeczy nieprzyjemnych to brak mydła w toaletach! nie było go w ani jednym podajniku! ani w damskiej, ani w męskiej toalecie!
gdyby nie ta wpadka z mydłem i ten krokiet, którego nie dało się zjeść, karczma holny zasługiwałaby na piątkę z plusem!