pierwsze wrażenie po wejściu - czas zatrzymał się tu dobre 20 lat temu... no może inne alkohole na barze, nowszy nalewak do piwa, toaleta "nowoczesna", ale wrażenie zatrzymania czasu jest.
ktokolwiek z młodych kelnerów chciałby zobaczyć jak wygląda stara dobra szkoła ich zawodu - powinien tu przyjść i podpatrzyć. panowie są zawsze w pobliżu, ale nie stoją nad głową, sprawnie przemieszczają się nawet z 4 talerzami na ręku, wiedzą jak używać kelnerek (proszę się nie oburzać, przez kilkadziesiąt lat "kelnerka" oznaczała biały kawałek tkaniny noszony na przedramieniu przez kelnera podczas roznoszenia dań), wiedzą jak być miłym cały czas (bez okazywania nachalności), a nie przyjść na końcu i zadać pytanie warte 10% rachunku "czy wszystko smakowało". póki co, kelnerzy z tego lokalu są w mojej prywatnym rankingu warszawskich lokali w pierwszej piątce, a w tej kategorii cenowej lokali - na 1 miejscu zdecydowanie.
dość o kelnerach, czas na jedzenie... porcje spore, nawet można powiedzieć - duże. moja zupa grzybowa odzwierciedlała jesienny urodzaj grzybów w zeszłym roku - składała się głównie z grzybów, z niewielkim dodatkiem makaronu i wywaru. to nie jest narzekanie :) żurek w chlebie - tylko spróbowałem - miał ciekawy smak z mocno wyczuwalną nutą chrzanu, co mnie osobiście pasuje bardzo. no i spory był ten chlebek, a co zatymidzie i porcja żurku. schab nadziewany serem... porcja dla drwala :) bardzo dobry, świeżo przygotowany, co usprawiedliwia nieco długie oczekiwanie na podanie. miałem tez okazję spróbować placka ziemniaczanego podanego z gęstym sosem mięsnym (głównie wieprzowina, marchewka i cebula) - bardzo dobry, nie przetłuszczony.
lokalizacja - samo centrum, bardzo smaczna kuchnia polska, obsługa - godna naśladowania, cena za dwudaniowy obiad z piwem i kawą (niecałe 90pln) nie przeraża zupełnie :)