gospoda pod kogutem


ewa
4
7 yıl önce
stare miasto
dlaczego w każdej knajpie na starówce katują te biedne "tercety" i "kwartety" pierogowe? czy turyści zwiedzają lokale i miasto tropem pierogowych inspiracji? pozostanie to dla mnie zagadką. wielką, nadmienię.

na szczęście pod kogutem, gdy usiądziemy sobie w bardzo przyjaznym ogródku (choc zatłoczonym koszmarnie w godzinach turystycznego szczytu) możemy zjeśc wysokich lotów klasykę gastronomii drugiej połowy xx wieku. polecam kiełbasę w sosie polskim i placki ziemniaczane. również każda z zimnych przekąsek warta jest zakąszania. dla chętnych na obiadową porę proponuję rosół z koguta i schab ze śliwką. kusi pieczone prosie w duecie z kaszą gryczaną.

jak na starówkę jedzenie jest zaskakująco smaczne choc po wejściu do lokalu mamy ochotę natychmiast się wycofac. wtedy szybki skok do ogródka i jesteśmy w domu:)
0
ark
4
8 yıl önce
stare miasto
lokal wystrojem nie powala. poza tym zapachy z kuchni intensywnie czuć na sali, zwłaszcza na tej mniejszej. obsługa bardzo uprzejma. jedzenie dobre.
0
derwisz
5
8 yıl önce
stare miasto
to jeden z moich ulubionych lokali z kuchnią polską. są tu tradycyjne schabowe, golonki, kaczka, żurek, tatary, śledzie, ale i ozorki, biała kiełbasa. smaki gwarantowane, bo od lat prl przestrzegane są receptury i przyprawy. tylko ceny turystyczne, z wyjątkiem jajecznicy z 3 jaj za 9 zł, ale za to także są tanie lunche w godzinach 12-15 i dlatego w jesienne popołudnie to najbardziej zaludniony ogródek na freta. na okrągłych stolikach pod parasolami ładne żywe kwiatki w doniczkach. wnętrze stylizowane na starą karczmę.  za jedyne 16 złotych dostałem zamiast do wyboru rosołu, pyszną gorącą, esencjonalną pomidorową z kluskami własnej roboty oraz wyśmienite z trzech do wyboru drugie danie w postaci lekko panierowanej soczystej piersi z kurczaka, ze smacznymi ziemniakami z koperkiem i idealnie doprawione buraczki. obsługa kelnerska wyjątkowa, bo to stara dobra szkoła, z niespotykanym dziś stylem. żwawy pan kelner w okularach na zamówienie kurczaka odpowiada natychmiast z porozumiewawczym uśmiechem: "już lecę  go łapać..."  nie traktuje klienta zdawkowo, ale chętnie zamienia parę zdań na każdy temat jak taksówkarz. prawdziwy gospodarz lokalu a nie taki co tylko odfajkowuje robotę. i widać że goście lubią tę swojską atmosferę. nawiązuje się szczególna nić i sympatia porozumienia, co jest obecnie rzadkością. prawdziwa oaza starowarszawskiej kultury.
0
mmaj
4
9 yıl önce
stare miasto
pierwsze wrażenie po wejściu - czas zatrzymał się tu dobre 20 lat temu... no może inne alkohole na barze, nowszy nalewak do piwa, toaleta "nowoczesna", ale wrażenie zatrzymania czasu jest.

ktokolwiek z młodych kelnerów chciałby zobaczyć jak wygląda stara dobra szkoła ich zawodu - powinien tu przyjść i podpatrzyć. panowie są zawsze w pobliżu, ale nie stoją nad głową, sprawnie przemieszczają się nawet z 4 talerzami na ręku, wiedzą jak używać kelnerek (proszę się nie oburzać, przez kilkadziesiąt lat "kelnerka" oznaczała biały kawałek tkaniny noszony na przedramieniu przez kelnera podczas roznoszenia dań), wiedzą jak być miłym cały czas (bez okazywania nachalności), a nie przyjść na końcu i zadać pytanie warte 10% rachunku "czy wszystko smakowało". póki co, kelnerzy z tego lokalu są w mojej prywatnym rankingu warszawskich lokali  w pierwszej piątce, a w tej kategorii cenowej lokali - na 1 miejscu zdecydowanie.

dość o kelnerach, czas na jedzenie... porcje spore, nawet można powiedzieć - duże. moja zupa grzybowa odzwierciedlała jesienny urodzaj grzybów w zeszłym roku - składała się głównie z grzybów, z niewielkim dodatkiem makaronu i wywaru. to nie jest narzekanie :) żurek w chlebie - tylko spróbowałem - miał ciekawy smak z mocno wyczuwalną nutą chrzanu, co mnie osobiście pasuje bardzo. no i spory był ten chlebek, a co za tym idzie i porcja żurku. schab nadziewany serem... porcja dla drwala :) bardzo dobry, świeżo przygotowany, co usprawiedliwia nieco długie oczekiwanie na podanie. miałem tez okazję spróbować placka ziemniaczanego podanego z gęstym sosem mięsnym (głównie wieprzowina, marchewka i cebula)  - bardzo dobry, nie przetłuszczony.

lokalizacja - samo centrum, bardzo smaczna kuchnia polska, obsługa - godna naśladowania, cena za dwudaniowy obiad z piwem i kawą (niecałe 90pln) nie przeraża zupełnie :)
0
sisteria
3
9 yıl önce
stare miasto
trafiłam przypadkiem, ale nie żałuję. najbardziej odpowiadała mi obsługa przez pana kelnera, który pewnie pracuje w zawodzie ze 30 lat, a to już coś... miejsce jakich niewiele się już spotyka, a w stolicy to już bardzo rzadko. patrząc na kartę oraz samą restaurację mamy wrażenie podróży w czasie do wczesnych lat dziewięćdziesiątych. z dań próbowałam barszczyk z kołdunami, który wielkiego wrażenia na mnie zrobił, placki ziemniaczane były ok, ale już golonka zasłużyła na całkiem pochlebne opinie. zaletą restauracji są bardzo przystępne ceny. będę odwiedzać to miejsce na pewno przy okazji wizyt w warszawie.
0
ewa_tomasi
3
11 yıl önce
stare miasto
jeśli coś nazywa się "gospoda pod kogutem", to spodziewam się "przaśnego" miejsca (z całym szacunkiem dla przaśności), najprawdopodobniej z polską kuchnią. i w wypadku tego miejsca tak właśnie jest. faktycznie nazwa oddaje charakter, miejsce stylizowane na przaśną gospodę, zielony kolorek, daszek nad barem, drewniane koła od wozu na ścianach itp. gdybym przechodziła obok, z racji innych preferencji dotyczących wystroju i charakteru - najprawdopodobniej bym nie weszła. ale z racji tego, że mój mąż, od baaaardzo wielu lat, przy wszystkich okazjach pod umownym tytułem "spotkania z kolegami z wojska" bawi właśnie tam, to zdarzało się, że na spacerze dawałam mu się tam zaciągnąć na obiad i... przyznam, że specjalnie nie żałowałam.
jedzenie - polska kuchnia, bez szaleństw, ale poprawne. golonka - wiele osób na nią tu przychodzi, więc wygląda na to, że można trafić na taką, co była robiona danego dnia, nawet jeśli jest podgrzana - nie wyschła, jest miękka i pyszna. podobnie gicz cielęca - którą tam jadłam - bez zastrzeżeń. można zamówić (z wyprzedzeniem oczywiście) całego pieczonego prosiaka - i bez wątpienia, jest on wtedy świeży - mężowi się zdarzało - piał z zachwytu. porządny żurek, rosół, pierogi ze skwarkami i cebulą. a więc przaśnie, tłusto, ale całkiem smacznie.
obsługa - sprawna. czasy, kiedy to miejsce (jak prawie każde na starym i nowym mieście), było pełne, a kelnerzy snuli się miedzy stolikami - minęły. raz - kryzys, więc mniejszy ruch, dwa - właściciel wywalił dużą część obsługi i często obsługuje sam. jeśli więc jesteście mężczyzną w średnim wieku, chcecie wypić z kolegą butelkę zmrożonej wyborowej i przy śledziu i golonce powspominać dawne czasy - ten lokal jest dla was, i z racji wystroju schyłkowego prl i asortymentu. jeśli nie - to raczej nie, ale przecież warto odwiedzać i takie miejsca, nawet, jeśli samemu by się tam nie weszło.
0
majorkorosz
2
12 yıl önce
stare miasto
"pod kogutem" byłem na przestrzeni lat kilka razy. zawsze w ogródku, gdyż wnętrze opanowane przez papierosowy dym. nie przeszkadza mi pamiętająca czasy prl obsługa. chcąc jednak ominąć krytykowaną przez poprzednich recenzentów powolność obsługi, po zajęciu miejsc, udałem się do baru i od razu uregulowałem rachunek za piwo beczkowe oraz sok. dzięki temu bez długich oczekiwać mogłem przystąpić, w towarzystwie basi, do celebracji letniego wieczoru na skraju starówki. z poprzednich wizyt polecam żurek. miłym akcentem jest też podawanie chleba ze smalcem na czas oczekiwania.
0
pablo007
2
13 yıl önce
stare miasto
na początku zaznaczam, że jestem niepalący, ale nie uprzedziło mnie to na początku do tej knajpy. wspomnienia z zimowych spotkań z czasów studenckich, ze znajomymi przy grzańcu czy innym napitku wyryły się bardzo pozytywnie w mej pamięci. kilka lat minęło i przypomniałem sobie o tym lokalu serwującym polską kuchnię przy okazji chrzcin mojego dziecka. niestety rekonesans przed imprezą zakończył się wyborem innego lokalu. przede wszystkim problemem jest wszechobecny zapach papierosów, a czasami wręcz opary ich dymu nawet w pomieszczeniach zaznaczonych jako te dla niepalących. obsługa próbuje sobie z tym radzić szeroko otwierając drzwi i gdzieniegdzie okna, ale niewiele to pomaga (choć nie ma jeszcze zimy). niestety palenie przez kelnerów w przerwach pomiędzy podawaniem posiłków to standard. robią to przy barze, skąd rozchodzi się dym także do pomieszczeń dla niepalących. nasze ubrania po wyjściu długo przypominały jeszcze o tym fakcie. w restauracji obsługują sympatyczni panowie w średnim wieku, prawdopodobnie długo już związani z tym miejscem, co nadaje lokalowi klimat (nie decyduje o tym tylko ludowy wystrój), ale z drugiej strony mam wrażenie, że ich rutyna i nawyki nie pozwalają dostrzec niedogodności dla klientów. pod tym względem lokal przypomina trochę dobrze zakonserwowaną cepelię.
jeśli chodzi o jedzenie, to na ile wypróbowałem jest w porządku. lokalną specjalnością jest żurek w chlebie (warto spróbować!) i kotlet królewski - bez fajerwerków, ale smaczny. kaczka da się zjeść, ale w mojej opinii u niedalekiej konkurencji można znaleźć lepszą i tańszą. nie warto zamawiać tu kawy. no chyba, że jest koniecznym dodatkiem do papierosa. uwaga na menu - dla ułatwienia rachunków :) - ceny dań głównych nie zawierają surówek, ziemniaczków itd, które są klasyfikowane jako dodatki. po zsumowaniu jest trochę drożej niż u konkurencji.
0
przemeko
3
14 yıl önce
stare miasto
przez przypadek wylądowałem w gospodzie pod kogutem, ale mimo, że jedzenie naprawdę mi smakowało już tam nigdy nie wrócę. zamówiliśmy: śledzia w oleju (bez smaku), żurek (pyszny, ale mało), kopytka w sosie pieczarkowym + pstrąg z zasmażanymi ziemniakami i kapustą (bardzo smaczne)... na żurek + śledzia czekaliśmy ponad 40 minut!!! drugie danie dostaliśmy chyba 20 minut później. tłumów w gospodzie nie widziałem natomiast kelnerzy, którzy mentalnie nadal są w czasach komuny, udawali, że problemu nie ma. na zarzuty osób siedzących przy innych stolikach odpowiadali: długi? co pani sugeruje?... nie mamy po prostu rąk do pracy... nie wiem ile trzeba będzie czekać etc... ogólnie słowa przepraszam ci panowie chyba nie znali. nie mówię już, że znając możliwości kuchni powinno się uprzedzać klientów o godzinnym czekaniu na danie główne. niestety, w warszawie ciężko o dobrą restaurację i obsługę...
0
wyjadaczka
4
15 yıl önce
stare miasto
gospoda pod kogutem to esencja polskiej kuchni na nowym mieście.
byłam tam wiele razy i zawsze wychodziłam zadowolona i najedzona.
obsługa - jak w typowym przedwojennym szynku. nie znajdziecie tam państwo kelnerek lub kelnerów - dania podają typowi oberżyści i chwała im za to.
kuchnia typowo polska, a więc flaki, żurek, kopytka, kluski kładzione, pierogi, golonki etc... palce lizać. szczególnie pyszne są wszystkie dania mączne i mięsne.
na przystawkę rewelacyjny jest tatar lub śledziki (w oliwie lub śmietanie).
porcje bardzo solidne za przystępne ceny.
wystrój jak w myśliwskiej oberży, bardzo ciepłe miejsce.
latem nieduży, ale zupełnie wystarczający ogródek na skraju nowego miasta, z dala od tłocznej starówki.
polecam w 100 procentach!
0
oturum aç
hesap oluştur