... nie chciałbym zabierać sobie przyjemności gotowania, a gdybym mógł jadłbym tam codziennie.
eat it, jest niewielką knajpą, 3 stoliki. minimalistyczny wystrój i skromne gabaryty sprawiają, że do knajpy chcemy przyjść, zjeść w 15 minut i wyjść. tak być nie powinno. poziom obsługi i jedzenia bije na głowę nie jedną knajpę słynnego polskiego kulinarnego celebryty. nie przesadzam. tak profesjonalnego menagerskiego podejścia do klienta, nie otrzymalem w wielu innych warszawskich "wypasionych" restauracjach. mieliście kiedyś takie uczucie, żezadługo czekacie na posiłek, ale tłumaczycie to sobie dużym ruchem i nic z tym nie robicie? nie lubię narzekać - chyba, że coś jest naparwdę nie tak. wtedy chcialbym żeby czasami ktoś pomyślałzamnie. tak było dzisiaj. jedyną osobą obsługującą klientów był dzisiaj właściciel - gotował, sprzątał, obsługiwał... niemożliwe... też tak myślałem, a jednak! na obiad czekaliśmy ok. 20 min - czyli optymalny czas oczekiwania, jesli chcemy iść coś zjeść co nie jest kawałkiem mięcha owiniętego w bułkę. właściciel uznał przy płaceniu, żezadługo mu to zajęło (ale to wyjątkowy dzień) izaobiad złożony z 2 zup, 2 drugimi daniami z ziemniakami, kaszą gryczaną i ogórkami kiszonymi - zapłaciliśmy 20 zł! (dostaliśmy "promocyjną cenę" jako przeprosinyzadłuższy czas oczekiwania).
pierwszy raz pojąłem sens restauracji, do których przychodzisz i płacisz tyle ile uważaszzasłuszne. ten posiłek był wart 2x (a nawet 3x) tyle. co najlepsze, menager/właściciel/kucharz/kelner/pomocnik kucharza oferował tą "promocję" każdemu kto musiał dłużej czekać. podobno w normalne dni jest szybciej i lepiej, dzisiaj coś poszło nie tak. wybaczamy, siedziało się b. miło jeszcze milej jadło ...
... zamówiliśmy barszcz ukraiński (3 zł) - 250 ml i krem z kukurydzy (3 zł) - 250 ml - czyli mała miszeczka, która w zupełności wystarczała, żeby podsycić aptety przed drugim daniem. zupy robione na prawdziwym domowy bulionie. to się czuję. zero substytutów czy sztucznych dodatków. barszcz to barszcz. wzorowy, jak u babci. krem z kukurydzy - superpomysł, na pewno zrobię kiedyś w domu, oczywiście pyszny.
między posiłkami towarzyszyły nam kompoty, cena 1zł (taniej niż woda i lepiej niż jakikolwiek sok z super marketu czy puszka coli).
drugie danie totalnie mnie rozwaliło. spodziewałem się typowej barowo-mlecznej jakości.
zamówiliśmy: schabowego z serem - pyszny, chrupiący, ze stopnialym serem na wierzchu, mięso świeże, soczyste, cienutkie.
podpiekane ziemniaczki - chrupkie z wierzchu, miekkie w środku.
ogórki kiszone - takich jeszcze nie jadłem, chrupiące i kiszone ... mniam!
kasza gryczana - przez przedszkolne obiady mam do niej uraz, jednak ta było b. dobra. czosnek zabił ten posmak, który mnie tak w niej odrzuca.
wątrobka z cebulką - nawet moja mam takiej nie robi :) dobra, bo świeża, w idealnym momencie zdjęta z patelni, dobrze doprawiona.
sąsiedzi przy stoliku obok, zachwycali się marchewką z cykorią.
wszystkoza10-15 złzatalerz. dodatki w cenie.
w tym miejscu czuć pasję, dlatego bardzo wszytkim polecam.