czerwony rower

dowiedziałem się o tym miejscu z jakiegoś artykułu w internecie. planowałem kilka razy przyjść, ale niegdy niebyłomi po drodze. dziś się udało. nie rozczarowałem się. wchodząc do czerwonego roweru minąłem 'praskie podwórko', bardzo klimatyczne i typowe dla tej dzielnicy. sam lokal jest właśnie w nim ukryty, jednak nie trudno tu trafić dzięki dużemu 'drogowskazowi' przy ulicy targowej. w środku niebyłotłumów, byłem sam przez cały mój pobyt tam. czerwony rower jest czystym miejscem, panuje tam porządek. jest bardzo klimatycznie i ładnie. zamówiłem zupę dyniową i kurczaka w mleku kokosowym. proste dania, ale za to bardzo smaczne. wszystko odpowiednio doprawione. kurczak był delikatnie pikantny, co bardzo mi odpowiadało. mógłbym porównać to miejsce do okolicznych barów mlecznych. tutaj najadłem się i wszystko bardzo mi smakowało. menu nie jest zbyt rozbudowane, dziś miałem możliwość wyboru między dwoma zupami i dwoma drugimi daniami. obsługa była miła, sam posiłek dostałem bardzo szybko.
na pewno jeszcze nie raz tutaj się pojawię, zaskoczyłem się bardzo pozytywnie tym miejscem. bardzo szanuje ideę z jaką powstał czerwony rower i serdecznie wszystkim polecam tą lokalizację.

mam wątpliwości co do recenzji. miejsce ma duszę i szczytny cel i za to podwyzszam ocenę.
przyszliśmy spora grupa, z dużą ilością dzieciaków, przed wizytą w zoo. miejscebyłozupełnie puste, ale wypełniło się z czasem. zamówiliśmy kilka schabowych, rosol, kremy z buraka, watrobke, makaron z pesto. bardzo smaczne były koktajle - marchewka z jabłkiem za jakieś grosze, mohito bezalkoholowe tez bardzo smaczne.
a jedzenie -byłodomowe i byłoby smaczne, gdyby dodano choć odrobinę soli.

jesz pyszne dania i pomagasz fundacji wspierającej potrzebujących? czego chcieć więcej :) dania proste, domowe, smaczne i świeże.
istnieje możliwość zrobienia np. naleśników w wersji bezglutenowej, wystarczy zadzwonić, umówić, wszystko przebiega bezproblemowo - wielki plus! dania prawdziwe smakowo, nie dosładzane, nie przesolone. przystępne cenowo.

byłam 4krotnie, w przerwie w pracy, czasem dania główne pojawiały się szybko, czasem trzebabyłodłużej poczekać (ponad 25minut) jednak w takim miejscu umiem to zrozumieć - w kuchni nie pracują w końcu profesjonalni kucharze i to nie fast food. jeśli ci się śpieszy - zamów zupę lub dopytaj czy danie dostaniesz od ręki.
próbowałam naleśników (najlepsze są te na słodko), bakłażana faszerowanego warzywami (przepyszny), chłodnika (buraczkowy - świetny; ogórkowy - bardziej przypominający płynną mizerię), barszcz ukraiński - pycha! kotlet jajeczny - bardzo dobry. 
skąd 4 punkty? za ideę :)

o czerwonym rowerze dowiedziałem sie z jednego z portali internetowych. super zamysł: brać radość z jedzenia i jednocześnie pomagać potrzebującym. kuchnia ( bo tak siebie nazywają) prowadzona jest przez stowarzyszenie pomagające ludzia ubogim i zysk wypracowany przez czerwony rower idzie właśnie na ten cel. wiedziałem, ze nie mogę spodziewać sie cudów kulinarnych, ale za to zjeść "jak u mamy". zacząłem wiec od chłodnika który był na prawdę smaczny, doprawiony i sycący. drugie daniebyłojuż niestety bardzo słabe. zarówno wizualnie jak i smakowo. oprócz tego mam wrażenie, ze w lokalu nic do siebie nie pasuje. nie mniej jednak brawo za pomysł i trzymam mocno kciuki żeby wszystko dobrze sie kręciło i udało pomoc sie jak największej ilości osob. powodzenia!

proste smaczne potrawy, w nieskomplikowanym aczkolwiek bardzo ciepłym wnętrzu. każdego dnia inny zestaw, ceny bardzo przystępne. jadłam jakaś kaszę z kalarepką duszoną, buraczki i mizerię,byłotak dobre, ze nie czytałam książki co zwykle robię przy jedzeniu. wejście w bramę, trudno zauważyć z targowej