będąc w krakowie szukaliśmy knajpy z ciekawym jedzeniem i niewygórowanymi cenami. po przeglądaniu zomato wybór padł na meksykańską calavera. pierwsze co rzuca się w oczy to ciekawy minimalistyczny, ale bardzo kolorowy wystrój knajpy, co zapowiadało dobre jedzenie. obsługiwała nas miła i pomocna pani :) wybór dań ubogi, lecz ilość kombinacji sals i farszy wręcz przerażała :d zamówiliśmy dwie zupy dnia, quasadille i taco. zupą dnia był ostry krem z dyni, rozgrzewający, gorąca i ostra ale raczej przeciętna. quasadilla z wieprzowiną i jagnięciną wręcz obłędna, ciągnący się ser i dobrze zrobione mięso plus chrupki placek... mmmmm... taco było małe, raczej jako przekąska, jedna z wybranych przez nas kombinacji była dość sucha i miała mało farszu, pozostałe dwie były smaczne. podsumowując, knajpa ma fajny wystrój i miłą obsługę, było smacznie ale bez fajerwerków. ocena 3.5