wizyta w brooklynie wypadła może w trochę niekorzystny dzień, poprzedzony wieczorem kawalerskim przyszłego szwagra, jednak samopoczucie i apetyt o godzinie 16 dopisywały i to bardzo ;) fantastyczna lokalizacja skusiła i tak o to dotarliśmy do restauracji, która już z daleka emanuje „amerykańskością” :d muszę przyznać, że taki klimat bardzo mi odpowiada, wystrój jest przyjemny, w nowoczesnym stylu. dodatkowo z głośników knajpa serwuje nam solidną porcję rapu, dla mnie jako fana macklemore’a, idealne powitanie (no bo na zenka nie liczyłem ;p ). po otrzymaniu menu, szybko odnalazłem wariant z jajkiem sadzonym i bez wahania właśnie taką kanapkę wybrałem. po około 10-15 minutach naszym oczom ukazały się dość małe burgery wraz z frytkami, sałatką colesław i małym słoiczkiem ketchupu. zaczynając od frytek, były one średnie. może nie miały w sobiezadużo tłuszczu, były jednak bardzo krótkie, w dodatku lekko gumowe. sałatka smakowała jak te, które można kupić w markecie, czyli bardzo przeciętnie. jednak największym zawodem był burger… niewielka porcja jak na dzika, mogłaby zostać wynagrodzona smakiem, niestety tak się nie stało. mięso było bardzo mocno zmielone, przypominało papkę. jajko sadzone od razu rozlało mi się po burgerze i po chwili wylądowało na tacce (tacka drewniana, bardzo ładna, pasująca do wystroju). bekon był wręcz spalony, ale przy tym niestety nawet nie chrupiący. sama bułka, w wariancie wieloziarnistym, również niestety nie była chrupiąca, ale w smaku dobra, w dodatku posypana ziarnami. w całości posiłek przypominał plastikowy obiad z mcdonalda, bez wyrazistości, taka przemielona papka dla mnie kanapki z tej powszechnie znanej sieciówki mają z klasycznymi burgerami wspólną jedynie nazwę i w tym przypadku było podobnie. zazwyczaj narzekam na brak możliwości dobrania dodatkowego kotleta, ale w tym przypadku okazało się to dla mnie (z perspektywy czasu) dobrą informacją ;p niestety ceny nie są dostosowane do jakości burgera, prawie 30 złzaniewielką kanapkę byłoby znośne gdyby w zamian otrzymywałoby się wołowy przysmak :d nie mogę nie wspomnieć o tym, iżza0,5l wody zapłaciłem 8zł, co nawet średnio chce mi się komentować. podsumowując, lokalizacja, wystrój i klimat są bardzo ważne w kontekście restauracji i tutaj nie sposób nie docenić tych walorów w kontekście brooklyna, jednak clue czyli jedzenie, a w tym przypadku burgery, skutecznie zaciera świetne, pierwsze wrażenie.