miła atmosfera i klimat. przyszliśmy wczoraj z mężem, gdyż ten weekend ma być w manufakturze gorący ze względunaimprezy weekendowe. zamówiliśmynawstępie po zupie, ja wzięłam krem z pomidorów, mąż cebulową. moim zdaniem krem był gęsty i klarowny, również kolor był soczysty, natomiast cebulowa męża była moim zdaniem nieco za ostra. ogólnie jednak talerz jest bardzo duży, a zupy bardzo mało, uważam, że za mało.
gdy czekaliśmynadrugie danie, pojawił się jakiś pan, który zaczął graćnaakordeonie i nie tylko my zwróciliśmynaniego uwagę, gdy poszłam do środka po oliwki zapytałam go o utwór piaf i po chwili zagrał sous le ciel de paris. super!
dostaliśmy drugie danie, ja zamówiłam lasagne i było przesmaczne, porcja była odpowiednia, ale było tak smaczne, że chętnie zjadłabym więcej. mąż natomiast poszedł w konkretne mięso, wziął polędwicę z kluskami gnocci. dotąd te kluski znaliśmy z porcji marketowych, ale tu smakują zupełnie inaczej. jego kawałki mięsa były pomieszane z grzybkami i chyba papryczką chili, i o dziwo, miałam wrażenie, że to danie nie było tak ostre jak zupa cebulowa. polędwiczka była soczysta, kluseczki mięciutkie, zastanawialiśmy się, czy nie przegotowane, ale raczej nie, mamy po prostu inne przyzwyczajenia z własnych prób z produktem marketowym, czyli gotowym.
miły kelner namawiał nasnadeser, ale się nie zdecydowaliśmy, po prostu spieszyliśmy się do znajomych.
ogólnie restauracjanadobrą piątkę, prawie szóstkę,naduży plus zasługuje wystrój i klimat, gdy byłam w środku to widziałam, jak kucharze przygotowują wszystkie potrawy, zakładam zatem, że wszystko jest świeże i dlatego takie smaczne,namnie wrażenie zrobiły utwory francuskie grane przez pananaakordeonie, ale najwięcej plusów daję za obsługę, która co chwilę nie przychodzi i się głupio nie pyta, czy mi smakuje, gdyby mi nie smakowało, to bym wyszła.
co do cen - raczej wyższa pólka, są co prawda potrawy nie rażące cenowo, ale jest ich niewiele. ogólnie czuje się poziom w tej restauracji, a że ja takie coś doceniam, to tu z pewnością wrócę.