przerost formy nad treścią. miałam przyjemność odwiedzić restaurację lavende wraz z rodziną w pewne sobotnie popołudnie. trafiliśmy na dzień 50% off w wielu lokalach, czego wynikiem były ogromne tłumy w innych restauracjach. lavende nie brało udziału w tej promocji, dlatego też udało nam się znaleźć miejsce, a jako że było nas aż sześcioro, w innych lokalach graniczyłoby to z cudem.
lokal na pierwszy rzut oka bardzo przyjemny, duża dbałość o detale, obsługa również ubrana w stroje nawiązujące do wystroju. co przykre, na wejściu kompletny brak zainteresowania gośćmi, bez "dzień dobry", bez "proszę przejść na górę, znajdziemy państwu stolik" czy chociażby uśmiechu.
po zajęciu przez nas miejsca i otrzymaniu kart, postanowiliśmy zamówić, część dań ze specjalnej oferty 50% off na poszczególne pozycje,jaksię jednak okazało, nie wszystkie o tej godzinie były już dostępne. jako że byliśmy bardzo głodni, zamówiliśmy na początek 6 razy krem z selera, który okazał się smaczny, jednak troszeczkę brakowało w nim jakiegoś konkretnego smaku. pani kelnerka przyjmująca zamówienie była bardzo zajęta, widać niedostosowanie liczby kelnerów do liczby gości. kompletny brak uśmiechu, podejście wręcz ukazujące zniecierpliwienie i rozdrażnienie. prośba o kartę win została całkowicie zignorowana. zupy dostaliśmy dość szybko, jednak kelnerka, która je podawała, zaczęła mówić do nas na "ty" coś w stylu: "weź ta jest dla ciebie"...jakjuż wspominałam, krem na szczęście okazał się smaczny. na danie główne zamówiliśmy 3 pozycje wegetariańskie i 3 mięsne. zacznę może od pozytywów:pierwsze danie mięsne tzn. kawałki polędwicy z grzybami i kluskami ziemniaczanymi w sosie grzybowym mój towarzysz zachwalał jako bardzo smaczne, ze względu na intensywną nutę borowików oraz smaczne kluseczki. kolejne dwie osoby zamówiły: filet z kurczaka ze szpinakiem, mozzarellą i suszonymi pomidorami, podany z puree truflowym oraz sosem pomidorowym, dodatkowo w miseczce sałatka vinegrette. kurczak podobno bardzo smaczny, jednak w puree nie bardzo było czuć trufle, a sałatka nie była niczym szczególnym.
jednak wielkim rozczarowaniem okazały się dania wegetariańskie. zamówiliśmy z wkładki 50% off : ser brie zapiekany, podany na toście i grillowanych warzywach z sosem owocowym. hmmm... brzmijakmarzenie. jednak okazało się, że danie, które otrzymaliśmy, to: ser camembert zapiekany, podany na surowych warzywach, wśród których przeważała sałata oraz sos żurawinowy. po zwróceniu kelnerce uwagi, że powinien być jeszcze tost, usłyszeliśmy, że w tym daniu żadnych grzanek nie ma. no cóż. na szczęście pani się zreflektowała i postanowiła sprawdzić to w karcie i doniosła nam lekko przypalone tosty. po kolejnej uwadze, że danie nie zgadza się w 85%, odeszła bez słowa. moje danie " ravioli nadziewane szpinakiem i serem ricottą w sosie pomidorowym" pozostawiło również ogromne rozczarowanie. ravioli było niedogotowane, przez co było po prostu twardawe. serka ricotty w ogóle nie było czuć, a sos pomidorowy niczym się nie wyróżniał.
wracając do sytuacji nieszczęsnego zapiekanego sera "brie": po pewnym czasie pani wróciła i powiedziała, że ustaliła z menadżerką, że za to danie nie będziemy płacić. troszeczkę słaba pociecha, bo nikt nie chce dostać całkowicie innego dania, niż zamawiał.
reasumując: pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, jednak im dłużej się tam przebywa, tym więcej rzeczy można zauważyć. ogólnie radziłabym pomyśleć o zwiększeniu liczby obsługi oraz zwróceniu uwagi na uśmiech oraz sposób zachowania i zwracania się do klientów. i radzę również informować o fakcie, iż dane danie się skończyło.