bistro & cafe lavende


sunnyday
4
13 yıl önce
ch manufaktura
dobra kuchnia w przyjemnych wnętrzach. przeniesiony z ul. rewolucji lokal w stylu prowansalskim nie zmienił znacznie wystroju, ale podwoił powierzchnię i niestety także ceny. pozostał dobrym miejscem na lunch czy kolację na nawet romantyczne spotkania.
niestety, jak to manufakturze - stoliki są ustawione zbyt ciasno i gęsto. brak miejsca dla większej grupy, a zestawiane stoliki nie zapewniają komfortu biesiadowania tym, którzy trafią na łączone nogi stołów.
poza tym jedzenie fajne, w karcie pozycje fit dla liczących kalorie, dobre desery.
przyjemne, jasne i przytulne wnętrze z dbałością o detale.
polecam.
0
martinika
2
13 yıl önce
ch manufaktura
urzekające wnętrze, kuchnie niekoniecznie. do restauracji wybrałam się z mężem i parą przyjaciół po wcześniejszej rezerwacji stolika.

wnętrze restauracji urzekło mnie od "pierwszego wejrzenia". jasne, klimatyczne, przytulne, a jednocześnie świeże i nie przytłacza ilością drobiazgów, świetne bielone meble i prowansalskie dodatki tworzą bardzo przyjemny nastrój. niestety, stoliki ustawione bardzo ciasno, co nie sprzyja atmosferze spotkania z przyjaciółmi. prośba o zamianę na stolik w miejscu bardziej kameralnym spotkała się z niezadowoleniem obsługującej nas kelnerki, ale została spełniona.

karta dań nieco dziwnie skonstruowana, zarówno pod względem cen jaki i rodzajów potraw. przystawki nie odbiegają cenami od dań głównych, pośród których są przemieszane dania mięsne z sałatkami, osobną część menu stanowią pasty i desery.

zdecydowałam się na zupę jarzynową zabielaną serem, posypaną grillowanym boczkiem i kopytka włoskie z ricottą i czymś jeszcze (nie potrafię dokładnie powtórzyć nazw. bo są długie i opisowe), znajomi zamówili kalmary i kopytka, a mąż solę gotowaną w pieprzu i ziarenkach kawy oraz naleśniki czekoladowe czy kajmakowe - nie pamiętam (znane z gęsiego puchu).

dania są podawane na ładnych, białych talerzach. moja zupa była smaczna, delikatna, aksamitna mam tylko wątpliwości co do jej temperatury, była ciepła, a miejscami niemal letnia. kalmary znajomi ocenili jako bardzo przeciętne, przede wszystkim za twarde i z niesmacznym sosem. nie próbowałam, ale na visus nie prezentowały się ciekawie - panierka jakaś taka blado-szara. mąż twierdził, że sola jest dobra, natomiast porcja była raczej mikrych rozmiarów. moje włoskie kopytka bardzo mnie rozczarowały - przesolone, w sosie pomidorowym o przeciętnym smaku udekorowane odrobiną świeżej ruccoli. w połowie dania miałam dosyć i nie dojadłam do końca. mój mąż uwielbia naleśniki z gęsiego puchu, więc i tym razem był zadowolony z deseru.

obsługa kelnerska pozostawia dużo do życzenia, kelnerka bardzo zasadnicza, niezbyt uprzejma, wręcz zniecierpliwiona, ale tutaj akurat chyba źle trafiliśmy, bo obsługa przy sąsiednich stolikach wydawała się być ok. co jakiś czas rozmowę uniemożliwiał nam okropny hałas kruszonego lodu. na plus mogę zaliczyć spokojną muzykę w tle i dobrą wentylację mimo iż kuchnia jest otwarta na salę restauracyjną.

po wizycie tam mieliśmy wrażenie niedosytu i rozczarowania, szkoda bo panuje tam miły nastrój i właśnie ze względu na wnętrze pewnie jeszcze kiedyś wybiorę się tam, może trafię lepiej?
0
alma_
5
13 yıl önce
ch manufaktura
świetne miejsce na randkę. to będzie jedno z moich ulubionych miejsc na kolację w łodzi, na pewno.

restauracja zlokalizowana na rynku manufaktury, wnętrze w stylu prowansalskim (bielone drewno, fioletowe akcenty, zioła i lawenda w wazonikach i gazonach), ogródek utrzymany w tym samym charakterze, dopracowany każdy szczegół.

w menu dania kuchni śródziemnomorskiej, makarony, sałatki. osobna kategoria dań "fit" - bardzo, bardzo na miejscu, ogromny plus na babskiej kolacji :).
takie menu jest dla mnie najlepszym haczykiem - wrócę tam choćby dlatego, że kompletnie nie mogłam się zdecydować, co zjeść, najchętniej zamówiłabym trzy przystawki i cztery dania główne.

ostatecznie zdecydowałam się na solę na parze podaną z delikatnym sosem (serowym chyba? co do jego dietetyczności mam poważne zastrzeżenia, ale był pyszny), w pieprzu i ziarenkach kawy, ze szparagami i marchewką. oczywiście żadnych warzyw z mrożonki, wszystko świeże i pyszne. kosztowała dwadzieścia-kilka złotych, więc znośnie, choć porcja dość mała.

duża karta win, do wyboru kilka sprzedawanych na kieliszki, w bardzo przystępnych cenach (8 zł za lampkę). desery wyglądały bosko na stolikach obok, ale nasza silna wola była silna i niezłomna, więc nic z tego.

boskie koktajle! absolutnie wymiata arbuzowy, kilka rodzajów mojito, pina colada w kokosie, te sprawy. warto wybrać się choćby na same koktajle.

obsługa trochę za bardzo zabiegana, ale sympatyczna i uprzejma, nie robi problemów na przykład z podziałem rachunku na dwa - a to dość powszechny problem. można płacić kartą.

świetne miejsce na kolację, nada się na randkę.
w sobotni wieczór trochę tłoczno, ale ma to też swój klimat i urok.
polecam!
0
agnieszkaflow
2
13 yıl önce
ch manufaktura
jedzenie masakra - wystrój rewelacja. wnętrze restauracji jest naprawdę estetyczne, nadaje się na randkę i poważne 'biznesowe' spotkanie. stonowane, przemyślane, wszystkie dodatki są idealnie skomponowane, duże wrażenie robią hurtowe ilości świeżych ziół oraz otwarta kuchnia.
zamówiliśmy tagliatelle z polędwiczkami (26 zł) w sosie pomidorowym oraz plastry polędwiczki w chrupiącej panierce ze szparagami i ziemniakami.
jestem wielkim fanem pasty, naprawdę uwielbiam makaron - może być z oliwą i czosnkiem, do dziś myślałam, że każdy.

tagliatelle - było rozgotowane, po prostu się rozpadało, cukinia również się rozpadała, sos pomidorowy... pamiętacie pomidorówkę z przedszkola? mdłą i bez smaku? no właśnie - nie smakowało niczym, było ledwo ciepłe nie wspominając o twardych jak kamień polędwiczkach, które smętnie tkwiły między makaronową mamałygą. pytałam kelnerki czy można prosić bez cukinii, ale dowiedziałam się, że sosy są przygotowane wcześniej i wszystko jest już gotowe więc nie da się 'bez'. what?
czy ktoś sobie wyobraża, że prosi w angelo na przykład 'bez pora' i słyszy 'ale mamy sos od rana'?

polędwiczki - nawet nie stały obok czegoś co można nazwać chrupiącym. miękkie, ciamkające ciasto i ledwo ciepłe mięso. na dania czekaliśmy 7 minut. czas przygotowania (a właściwie odgrzania skoro mają wszytko od rana) jest adekwatny do smaku.

pierwszy raz w życiu nie zjadłam makaronu, nie dało się.
pani manager chciała ratować sytuację i zaproponowała 'redukcję rachunku żeby zetrzeć złe wrażenie' i ... zredukowała nam rachunek o 6 złotych :). zamiast 70 zapłaciliśmy 64 zł.
myślałam, że spadnę z krzesła ze śmiechu.

a...
pani manager spytała o moje zdanie; powiedziałam mniej więcej to co napisałam powyżej. pani manager podsumowała: 'ale ja opieram się na opinii stałych klientów, a oni są zadowoleni'.

czyli moja opinia jej wisi.
będę z tym żyć.
lavende - nigdy w życiu.


0
danuu
4
13 yıl önce
ch manufaktura
na diecie? na randce? na spróbowanie czegoś nowego?. lavende znałam jeszcze z rewolucji - byliśmy tam kiedyś na jedzeniu, które było dość smaczne, więc kiedy usłyszałam, że ponownie otwierają się w manufakturze bardzo się ucieszyłam.

lokal należy do znanego małżeństwa restauratorów, którzy mają także revelo, gęsi puch i dwie karczmy młynec. lavende klimatem najbardziej przypomina gęsi puch, chociaż ma własny charakter.

w porównaniu do restauracji z rewolucji zrobiło się bardziej elegancko i szykownie - zarówno we wnętrzu, jak i w menu.

wnętrze ma przywoływać klimatem prowansję - jest duże bielonego drewna, suszonych ziół wiszących z sufitu, kryształów i nastrojowego oświetlenia - mówiąc krótko - sielsko, anielsko. nie w moim stylu, ale może się podobać.
restauracja ma też ogródek na zewnątrz, ładnie skomponowany i w podobnym klimacie co wnętrze.

w menu moim zdaniem główne miejsce zajmują makarony, wykonywane w specjalnej, włoskiej maszynie. z pewnością wrócę do tej restauracji na ravioli z krabem.

są też sałaty, grillowane mięsa i dania fit. szczególnie za te ostatnie należą się brawa - ludzie na diecie nie muszą rezygnować z jedzenia na mieście, albo decydować się na bary ze zdrową żywnością.
restauracja posiada także specjalne urządzenie do obróbki termicznej w niskich temperaturach. ja spróbowałam ryby - soli, w ziarnach kawy, przygotowanej właśnie w tej maszynie. była bardzo, bardzo delikatna i lekka, niczym nie przypominała wodnistej i bezsmakowej ryby na parze, którą do tej pory zdarzało mi się jeść. miałabym zastrzeżenie co do połączenia tej kawowej ryby z parowaną marchewką i szparagami - szczególnie szparagi nie pasowały mi do tej kawy. ale poza tym - pycha.

mój towarzysz jadł grillowane polędwiczki z sosem ogórkowo-musztardowym i warzywnym plackiem. również bardzo mu smakowały.

trudno oceniać obsługę, ponieważ wszyscy byli jeszcze bardzo zakręceni (byliśmy tam chyba drugiego dnia po otwarciu). na szczęście wszelkie niedoróbki nadrabiali uśmiechem i bardzo się starali. myślę, że następnym razem nie będę już miała żadnych zastrzeżeń.

mimo że restauracja wygląda elegancko, mile zaskakuje cenami. makarony - do 30 zł, mięsa - 20-40 zł. desery chyba od 10 zł, ale tym razem się nie skusiliśmy - mają w menu mus kokosowy, który znaliśmy z gęsiego puchu (poszli na łatwiznę?), lody i jeszcze coś, nie pamiętam dokładnie co, ale bardzo słodkie, dlatego zrezygnowaliśmy.

na plus trzeba im także, że jako nieliczni w łodzi, mają w karcie moje ulubione napoje: schweppes ginger ale i schweppes bitter lemon.

byliśmy zgodni z moim towarzyszem, że nowa lavende zajęła iii miejsce wśród najlepszych naszym zdaniem łódzkich restauracji (po satynie i cammino).

0
oturum aç
hesap oluştur