ratuszova


lysy1986
4
12 yıl önce
stare miasto
bardzo polecam. już przy samym wejściu zauważalne profesjonalne podejście obsługi, otwarcie drzwi, powitanie i zaproponowanie stolika.

na pytanie skierowane do kelnera "co państwo polecają" padły zdecydowane propozycje. z jednej z nich wybrałem połówkę kaczki, serwowana z pyzami
i modrą kapustą, wszystko dobrze zgrane, mięsko odchodzi od kości, pyzy pulchne a kapusta nie rozgotowana! wręcz książkowo.

spory wybór win, nowy i stary świat, a co ciekawe także czeskie wina. poprosiłem o lampkę czerwonego wina, zaserwowano mi hiszpańskie, jak na wino domu, ok.

wchodząc do środka restauracji zauważyłem tylko kilka niewielkich stołów w zielonej sali, która jednak potrzebuje lekkiego odświeżenia, aczkolwiek można to wybaczyć wchodząc do ciekawie pomalowanej sali znajdującej się w piwnicy, która jest idealnym miejscem na spotkanie.

goszcząc w kilku restauracjach o podobnym standardzie, obsługa w ratuszovej potraktowała mnie bardzo poważnie, pomimo młodego wieku, dzięki czemu spędziłem naprawdę miły wieczór.

reasumując, gorąco polecam!
0
elositopl
3
12 yıl önce
stare miasto
przerost aspiracji. moim zdaniem to stanowczo przereklamowane miejsce z przerostem aspiracji do bycia restauracją z górnej półki.
estetyka archaiczna zabytkowo-mieszczańska w stylu „dewizowo-orbisowskim”. można lubić lub nie. ja nie lubię, a zwłaszcza gdy widać i czuć, że czas na mały remont.
obsługa bardzo „na baczność” i „w ukłonach”, profesjonalnie szybko reagująca, ale bez zbytniej nachalności. jednocześnie - w kontekście dwóch kelnerów otwierających ci drzwi – bawi (lub złości - zależnie od nastroju), że przynoszą herbatę owocową zamiast zamówionej czarnej, i nie ma gdzie odłożyć wielkiego „pampersa” wyjętego z dzbanka…
wziąłem drobiową pierś z grilla na szpinaku z zapiekanymi ziemniakami. sposób podania – dzieło sztuki. tyle, że po pierwsze bezsensowne, a po drugie beznadziejnie przeciętne smakowo. nie wiem po co podawać wbity w potrawę sporej wielkości pomarańczowy kwiatek typu gerbera z sypiącym się pyłkiem i odpadającymi płatkami? po co wbijać obok gałąź (przynajmniej 16-18 cm razy kilka rozgałęzień). oba obiekty zupełnie niejadalne i budzące subiektywne skojarzenia, że mogą pochodzić z wczorajszego wazonika na sąsiednim stole. całość bez jakiegokolwiek smaku (prócz smaku soli) mimo pięknie skomponowanych esów floresów z balsamino, pomidorków koktajlowych, pomidorów zapiekanych, sera, szpinaku i kiełków.
0
lasuch85
4
13 yıl önce
stare miasto
warto zajrzeć. chyba jedna z najbardziej charakterystycznych restauracji w poznaniu...

świetnie się sprawdza gdy potrzeba przyprowadzić gości z zagranicy, gdyż kelnerzy w większości bardzo dobrze porozumiewają się w językach obcych (i zachowują wysoki poziom swojego serwisu - mimo drobnych niedociągnięć) no i do tego dochodzi wyśmienite tradycyjne polskie jedzenie...

mimo tego, że ceny są "nieco" wyższe niż w piccolo :) to warto zainwestować od czasu do czasu w wyżerkę w stylu naszych przodków (zamów kaczkę, która ledwo mieści się na talerzu...).

polecam!
0
marique
3
15 yıl önce
stare miasto
charakterystyczna na kulinarnej mapie poznania. ratuszowa jest restauracją od lat będącą charakterystycznym punktem gastronomicznym starego rynku. zaadaptowane piętro oraz piwnica kamienicy tworzą klimatyczne miejsce, idealne na niedzielny obiad z rodziną czy spotkanie w towarzystwie gości.

jedzenie od wielu lat na dobrym poziomie. kuchnia polska, ze słynnym ratuszowym żurkiem, pyzy z giczą. nie przepadam za tego typu kuchnią dlatego bywam tam rzadko. jedynym minusem jest dla mnie dość powolna obsługa. chociaż tłumaczę to zawsze swego rodzaju atmosferą tego miejsca. w końcu idziemy do restauracji, a nie baru typu fast-food. jednak przy oczekiwaniu na dania 40 minut, z głodnym brzuchem górę bierze irytacja ;)
0
allamania
4
15 yıl önce
stare miasto
polecam!. ratuszowa to jedna z niewielu restauracji, do której warto zabrać wymagających gości.
ceny - wbrew poprzedniczce, do najniższych nie należą, ale w tym wypadku wiemy, za co płacimy. obsługa świetna, karta dań obszerna (choć poza poznańskimi specjałami trafiają się i inne cuda mało ratuszowe). ale wracając do tematu - ratuszowa to właśnie taki lokal, do którego wiem, że ze spokojną dusza mogę pójść i się nie zawiodę. nie spotka mnie żadna przykra niespodzianka, dania są robione dla klienta (a nie klient dla dań). do tego piwko pszeniczne (bogata karta trunków, wiedzą, co to beaujolais noveau) i można się i najeść i zrelaksować. do tego dobra lokalizacja, oby więcej restauracji tego typu.
0
kesse
4
15 yıl önce
stare miasto
serce rośnie!. do restauracji ratuszowej zawsze odnosiłam się z pewnego rodzaju pietyzmem, jako że jest to jeden z ostatnich bastionów kuchni polskiej na takim, tzn. najwyższym, poziomie.
na dzień dobry poprosiłam o barszcz - dla mnie barszcz jest niczym streszczenie książki - jedząc go - wiem czego się spodziewać i nawet jeśli jakieś danie mnie zaskoczy to i tak pogląd mam mniej więcej wyrobiony. barszcz (wybacz mi mamo i wybacz babciu!) był najlepszym jaki jadłam! przyprawiony majerankiem czosnkiem pieścił podniebienie leciutką słodyczą (do której, o ile się nie mylę przyczynił się kawałek jabłuszka wrzucony do kotła - dziś to już rarytas). co piękne i wzniosłe - nie wyczułam tam octu, tej plagi barszczy klasy b!
krokiecik nie był czymś, o czym się pamięta na łożu śmierci, ale w pełni plasował się w standardach ratuszowej. kiedy rozprawiłam się z barszczem zupełnie poważnie zaczęłam zastanawiać się czy by nie zamówić drugiego (precz z konwenansami!), ale ciekawość przezwyciężyła konserwatyzm.
z długiej listy kuszących poematów kulinarnych wybrałam sałatkę z grillowanym kurczakiem. zwykle sprawiedliwie ignoruję wszelkie sałatki i surówki na rzecz potraw mącznych, ale postanowiłam zrobić wyjątek. nie był to błąd - sałatka była tak wyśmienita jak tylko być może sałatka. nie będę się jednak nad nią unosić, bo spieszno przejść mi do pierogów. (niestety moja siła woli po raz kolejny mnie zawiodła...) ach pierogi!!! pierogi z kapustą i grzybami. pierogi, które śnią ci się w nocy, o których myślisz w czasie romantycznej randki i przy ognisku. pierogi, które trafiają przez żołądek... do serca.

czysto materialne podsumowanie tych doznań mile mnie zaskoczyło, bo wbrew pesymistycznym oczekiwaniom całość wyniosła mnie około 50 zł (z czego najdroższa była sałatka... phi). kucharz zasłużył na order, a co najmniej na klimatyzację w kuchni!

odwiedzajcie ratuszową. na moją odpowiedzialność!
0
oturum aç
hesap oluştur