zielone wnętrze, zielona sałata i różnokolorowe napoje. pub na ogół kojarzy się ze spożyciem napojów. nic bardziej mylnego – przecież puby na wyspach to również miejsca gdzie się jada, bo przecież picie bez zakąski mniej zdrowe jest :)
dostałem bardzo smaczną i porcję sałaty z kurczakiem – dużo zieleniny (m.in. kapusta pekińska, ogórek, oliwki), z czerwieniny były w niej pomidory. dodatkiem białkowym był tytułowy kurczak - delikatne kawałki piersi prosto z grilla. do sałaty dostałem też ciepłe pieczywo czosnkowe.
na deser wybrałem jedną z ponad 200 whisky ze specjalnej karty (są w niej nie tylko napoje irlandzkie, ale też szkockie, amerykańskie i japońskie).
nazwa zobowiązuje, lokal ma więc wystrój w kolorach czarno-zielonych z elementami brązowymi. nie wiem czy to za sprawą nazwy, czy lokalizacji w samym centrum, ale większość gości to goście zagraniczni (nie tylko anglojęzyczni, choć ci byli w zdecydowanej przewadze).
danie obiadowe można zamówić wydając już niewiele ponad 20 złotych, w tej cenie można też popróbować whisky single malt, ale takiej "dla początkujących". szklanka guinessa to wydatek 17 zł, można też spróbować różnych "profanacji" tego trunku – na przykład jego mieszanek z sokami czy kieliszka guinessa zatopionego w szklanicy killkenny :)