rzemiosłonawysokim poziomie, lecz tylko rzemiosło. z piano barem jest jeden zasadniczy problem: nie jest wybitną restauracją, nawet nie świetną, a mimo to najlepszą w poznaniu; to uświadomia człowiekowi jak kiepsko jest od strony gastronomicznej w pyrlandii ;).
nie znajdziemy tu fantazji, polotu, inwencji, finezji. wszystko jest poprawne, ładnie wykonane, dobrze zrobione - rzemiosłonawysokim poziomie, ale mimo wszystko rzemiosło, nie artyzm.
co warto spróbować... jesiotr z szyjkami rakowymi; sorbet z mango (świetny) - reszta niczym was nie zaskoczy.
wyobraźcie sobie, że nagle vw passat nie kosztuje 100 000, które jest wart, a powiedzmy 300 000zł. to nadal dobre auto, ale nie za te pieniądze. i właśnie tak jest z piano z barem, któremu ktoś z niewyjaśnionych przyczyn, albo raczej wyjaśnionych (czynsz w starym browarze) przypiął zupełnie nieadekwatną cenę.
podstawowym problemem piano baru jest poprzeczka, którą sami sobie zbyt wysoko zawiesili - obsługa bardzo dobra, wystrój przyjemny (świetny pomysł z 2 częściami - 2 różne klimaty), bywa nawet pianista, ceny wysokie, a dania niby wyszukane... ale właśnie bez tej szczypty polotu, która odróżnia rzemieślnika od artysty.
i tak wracając do historii z passatem, może i passat, ale lepszego auta we wsi nie ma ;).