manekin to miejsce, które odwiedzam od dziecka. z racji, że jestem z torunia, knajpa ta powstała w moim mieście chwilę po 2000 roku i od dziecka regularnie tam uczęszczałam. moimi topowymi daniami z karty były: krem z borowików w chlebie ( bardzo tłusty), sałatka z kurczakiem, naleśniki na słodko i słono różnego rodzaju czy szarlotka na ciepło z lodami i bitą śmietaną. z biegiem lat co jakiś czas manekin regularnie zmienia swoje menu, tzn. dodaje nowe pozycje by nie było monotonnie... zaczęłam wówczas zamawiać naleśnikowe tagiatelle z łososiem w sosie beszamelowym, naleśnika primavera ( z kurczakiem, warzywami, różnymi sosami do wyboru i sałatką) czy puncakes'y. wszystko było bardzo dobre. w chwili obecnej uważam, że z manekina zrobiła się tania sieciówka z naleśnikami oraz z tłumami ludzi czekającymi na wejście... totalnie nie rozumiem fenomenu tego miejsca. sałatka z kurczakiem i innymi dodatkami to kawałki sałaty wymieszane w majonezie z mrożoną odgrzaną bułeczką, kurczak, do tego ser żółty... słabo... zamówiłam również zupę brokułową z grzankami, która była niedoprawiona, mdła, dużo w niej było grzanek i śmietany, które zabijały smak zupy. średniawka.... ceny są dobre, ale jakość według mnie spadła, a poza tym kiedy widzę w warszawie kolejki w tym miejscu, od razu odechciewa mi się tam iść. nie wiem czy odwiedzę to miejsce, a jeżeli tak, to z pewnością nie w warszawie. ocena za bogate menu, sentyment, cenę i fakt, że da się tu znaleźć coś dobrego, jednak na przyszłość chyba zaeksperymentuje, bo klasyki, które kiedyś uwielbiałam według mnie się popsuły.