absolutna rewelacja! jestem zakochana w tej restauracji, w jedzeniu, a zwłaszcza w obsłudze kelnerskiej :)
restauracja mieści się na parterze hotelu sofitel victoria przy grzybowskiej, kilka kroków od placu piłsudskiego czy krakowskiego przedmieścia. moje pierwsze wrażenie? zbyt ciasno poustawiane stoliki. wieczorem było dość tłoczno i obawiałam się, że będzie można zaglądać sąsiadowi do talerza. okazało się, że nic bardziej mylnego, bo kiedy siada się przy stoliku, zupełnie traci się wrażenie ciasnoty - jest przytulnie i elegancko, dokładnie tak, jak powinno być.
na osobny akapit z pewnością zasługuje obsługa kelnerska - jeżeli szukacie kelnerów z prawdziwego zdarzenia, takich, o jakich czyta się w przedwojennych wspomnieniach - la brasserie moderne jest właściwym adresem. obsługa doskonale zna wszystkie dania z karty i potrafi pomóc w wyborze. jednocześnie w żaden sposób się nie narzuca, zjawiając się przy stoliku dokładnie wtedy, kiedy trzeba. na osobne krzesło zasłużyła również moja torebka ;)
co do jedzenia, również jestem bardzo na tak. jako starter kosz chrupiącego i jeszcze lekko ciepłego (wypiekanego na miejscu?) pieczywa z masłem. z uwagi na to, że wyjście do restauracji bez zjedzenia tatara wyjściem straconym, zamówiłam tatara i w la brasserie moderne. co mogę powiedzieć - poezja! tatara można zamówić jako przystawkę lub jako danie główne - wtedy podawany jest z solidną porcją frytek i sałatką. mięso oczywiście siekane, świeże i mięciutkie. do tego pokrojone w drobną kosteczkę korniszony, szalotka i świetne marynowane grzybki. jako kolejny dodatek również pieczywo, na życzenie szalony zestaw małych słoiczków z ketchupem, majonezem i musztardą. :) idźcie na tego tatara koniecznie, bo jest jednym z najlepszych, jakie jadłam do tej pory - perfekcyjny!
zamówiliśmy również confitowany filet jagnięcy. kawałki mięsa bajecznie mięciutkie, do tego pierożki tortellini z grzybami i karmelizowane warzywa. trochę zabrakło mi jakiegoś kontrapunktu - całość nie była wprawdzie mdła, ale już lekko się o tę mdłość ocierała. jakiś wyraźniejszy w smaku akcent na pewno zdziałałby cuda.