krasnydwor to dość wyjątkowe miejsce, pałacyk w pobliżu lasów i terenów wojskowych bemowa, bez wątpliwości często odwiedzane przez generalicje pobliskiego watu o czym świadczą nie tylko dyplomy na ścianach, ale też witający w holu leciwy kelner i wszechpanujaca atmosfera podnioslosci zeszłego stulecia. jednocześnie pałacyk ma młoda, energiczna menedzerke, której rękę widać w jasnej oranzerii, tarasie i smakowitym menu.
przyjechaliśmy na niedzielny obiad, zamówiliśmy żurek z gesina i placki ziemniaczane z łososiem na przystawkę. żurek był dobry, placki były obledne - chrupiące do granic możliwości, ale nie tłuste, chrupkie, bez zbędnej ilości mąki. łosoś dobrej jakości, przepyszna smietana do tego i kulinarne wyżyny osiągnięte! proste, ale doskonale w wykonaniu danie kupilo mnie totalnie. dania główne - pierogi gryczane z kaczka i policzki wołowe. pierogi o dość suchym farszu, ale bardzo smaczne, pękate, ciasto dobre. policzki wołowe idealnie rozpadajace sie, do tego pyszne ziemniaki gratin, wszystko w punkt. popijalismy dzbanki herbaty zimowej, podanym z podgrzewaczem.
dla małego towarzysza było krzesełko do karmienia, spędziliśmy cudowne popołudnie z naprawdę dobra, nieprzekombinowana kuchnia, w wyjątkowym miejscu. warto pojechać, a po obiedzie pospacerować po okolicy pałacu.