mam trochę mieszane uczucia. gdybym nie słyszał samych zachwytów na temat tej restauracji, zapewne byłbym wniebowzięty po wizycie. jednak jako że oczekiwałem bardzo wiele - być może za wiele - jestem po prostu zadowolony.
moim skromnym zdaniem brasserie warszawska to bardzo dobre miejsce do spędzenia czasu oraz zjedzenia dobrego posiłku, ale nie wytrzymuje konkurencji z najlepszymi lokalami w warszawie. ale po kolei...
sporo osób chwali wystrój, mnie on niestety totalnie nie przypadł do gustu. moja towarzyszka również była nieco zaskoczona (albo dobrze udawała, nie chcąc wysłuchiwać, że to ja mam rację). wystrój przypomina nam bowiem porządny przydrożny bar, trochę taki jak pokazywany na niektórych amerykańskich filmach. eleganckie skóry, drewna, ale nie czuć - moim skromnym zdaniem oczywiście - klimatu, który chciałbym poczuć w każdej porządnej restauracji. ale to rzecz jasna kwestia bardzo indywidualna.
obsługa jest rzeczywiście znakomita. pomocna - ale nienachalna, miła - ale bez sztuczności, sprawna - ...po prostu bardzo sprawna.
co do jedzenia zaś, bo przecież ono jest kluczowe: było tylko i aż smaczne. nie mam zamiaru udawać znawcy steków, ale ten zaserwowany w brasserie był właściwie wysmażony, bardzo poprawny, ale nie do zapamiętania. w kilku miejscach w warszawie serwują lepsze. tak samo sałata a'la cezar: absolutnie do zapomnienia, choć nieprzyzwoitością byłoby stwierdzić, że była zła. za to bardzo dobre desery. nie za słodkie, co dla nas było zaletą, choć domyślam się, że niektórzy wolą inaczej. dlatego więc pewnie lepiej zapytać, by potem nie być rozczarowanym. dla mnie jednak najmocniejszy punkt kuchni.
ceny wysokie i moim zdaniem trudne do usprawiedliwienia jakością. obiad dla dwóch osób (przystawka, danie główne, deser, napoje) to wydatek rzędu 300 zł. można je w w mojej ocenie w warszawie spożytkować lepiej.