nareszcie są! smaki meksyku w centrum łodzi. długie lata czekaliśmy, by zjeść dobrą, meksykańsko-amerykańską kuchnię w łodzi. gdy dowiedziałam się, że otwiera się senoritas, a za tą knajpą stoi rodowity amerykanin, miałam przeczucie, że może być nieźle. nie czekaliśmy długo, by sprawdzić jak karmią przy moniuszki 1a.
wnętrze jest miłym zaskoczeniem - ostatnio wszystkie nowe knajpy przypominają wystrojem fabryczne magazyny mebli używanych, więc senoritaszeswoimi skórzanymi kanapami, muralami na ścianach i świeżymi kwiatami w wazonach, pozytywnie się wyróżnia.
już od progu - pierwszy amerykański zwyczaj: rozsadzanie gości. w sumie lubię ten zabieg - nie muszę nerwowo wodzić wzrokiem i zastanawiać się, gdzie będzie mi najwygodniej. w poważnych restauracjach rozsadzanie gości ma kluczowe znaczenie: choćbyzewzględu na podział pracy kelnerów. tu nie było tego problemu, bo podczas naszej wizyty zajęte były cztery stoliki.
menu - same pyszności! quesadillas, enchiladas, tacos, steki, krążki kalmarowe, nachosy... do picia na razie tylko koktajle bezalkoholowe (wszystkie po 10 zł) i standardowe napoje korporacyjne. lokal czeka na koncesję.
zamówiliśmy na przystawkę gaucamole, bo to taki trochę papierek lakmusowy lokalu - klasyka, którą łatwo sknocić. dostaliśmy solidną łychę pasty z awokado. co jest lepsze od nachosów? smażone nachosy! to właśnie z nimi zaserwowano nam guacamole. było takie, jakie zapamiętałam je z podróży za ocean - lekko kwaskowate, z wyczuwalną nutą kolendry.
dalej ja wzięłam quesadillas z grillowanym kurczakiem (26 zł), a mąż enchilladas z kurczakiem w mole poblano (28 zł).
do obu dań, których porcje inspirowane są restauracjami amerykańskimi (cały talerz jedzenia!), oprócz głównych składników, zaserwowano jeszcze porcję ryżu, sałatkę i pyszną pastę z czerwonej fasoli.
quesadillas były podane dodatkowo z salsą pico de gallo (ciut za mało przyprawiona) i kwaśną śmietaną. mąż spróbował mojego dania i uznał, że jego lepsze - sos mole rzeczywiście był bardzo aromatyczny, pełen smaku.
ktoś może powiedzieć, że 25-30 zł za danie to sporo jak na łódź, ale to naprawdę ogromna porcja, którą naje się nawet potężny chłop.
miła kelnerka zaproponowała deser, ale nie mieliśmy już na niego miejsca.
za jedną przystawkę, dwa dania główne i dwa napoje zapłaciliśmy 84 zł plus napiwek.
na pewno będziemy wracać do senoritas na miłe kolacje przy dobrym jedzeniu. wychodząc, zauważyliśmy ogromną lożęzeskórzanych kanap - mąż wpadł na pomysł, że można zorganizować tam spotkanie teamu z pracy.
zastanawiam się, czy w weekendy atmosfera tego miejsca jest bardziej imprezowa - mam nadzieję, że niedługo będzie dane mi to sprawdzić.