bardzo dawno i może ze dwa razy w życiu byłam w barze mlecznym, wiec nie mam porównania. rusalka była na mojej liście miejsc do odwiedzenia od dawna, jako najlepszy bar mleczny w warszawie. wybralismy się będąc w okolicy z przyjaciółmi i maluchem w sobotnie popołudnie.
wystrój baru mlecznego i to nie stylizowany, hipsterski klimat baru, tylko zupełnie realna boazeria, paprocie, koronkowe firanki, kucharki w czepkach i szurajace krzesła. ludzi tłum, wszystkie miejsca były zajęte i była długa kolejka. na ścianie menu, pełne domowych przysmaków, które jada się u babci a samemu robi od święta, bo zbyt pracochłonne - leniwe, śląskie, mizeria, kapusta zasmazana, gołąbki... i te ceny.. budyń z sokiem za 1zl...
zamówiliśmy szczawiowe, rosoly, schabowy, mielony, śląskie, golabka, kapustę zasmazana, mizerie, makaron z twarogiem i śmietaną i budyń z sokiem. slina ciekla nam do pasa. porcje byly duze. schabowy, mielony, slaskie, makaron i budyń były bardzo dobre. szczawiowe i golabek niedoprawione, kapusta i mizeria zbyt słodkie, rosol niedopuszczalny, bardzo bardzo zły.
na krzesełko dla dziecka nie liczyliśmy oczywiście, ale wydaje się, chociaż nie wiem, jak to możliwe, że w barze nie ma też łazienki.. waham się między 3,5 a 3,0, ale daje wyższa ocenę ze względu na urokliwosc przygody kulinarnej, nie chciałabym żeby miejsce zniknęło z mapy, chociaż więcej nie odwiedzę.