zawiedzione nadzieje. bardzo się cieszyłem z powstania tego miejsca. tak, jak poprzedni(cz)k(a) kalasewa uważam, że wrocław potrzebował takiego miejsca - dobra, nieprzesadnie udziwniona kuchnia plus świetnewinow dobrych cenach. wrocław potrzebował i obawiam się, że dalej potrzebuje, choć uprzedzając zakończenie, ok wine bar z pewnością nie jest miejscem nieudanym.
wystrój prosty, faktycznie raczej barowy niż restauracyjny. menu krótkie, za to duży wybór win na kieliszki w cenach kilkunastozłotowych (2 różowe, po 5-7 białych i czerwonych, chyba też 2 musujące).
do tego duża karta win sklepowych (cenowo od 50 zł w górę), do których dolicza się 12 zł korkowego przy otwarciu w lokalu. to akurat uważam za jak najbardziej godną pochwały cenę, w porównaniu do 200-300% marży w większości lokali.
ale do jedzenia. jako czekadełka - świeże bułeczki z masłem. ciepłe i dobre.
na przystawki deska serów (28 zł), zupa dnia (krem z pietruszki, 10 zł) i zupa migdałowa (15 zł). w skład deski wchodzą 3 sery korycińskie, trochę inne w konsystencji od tych sklepowych, oraz 2 sery kozie - twaróg i twardy. do tego marmolada z czerwonej cebuli, orzechy i winogrona. wybór ogólnie trochę mało odważny moim zdaniem, brakowało czegoś całkowicie zaskakującego, ale generalnie smacznie. zupa migdałowa ze słonym karmelem i winogronami dobra, ciekawa. krem z (korzenia) pietruszki konsystencją i smakiem przypominający przesłodzoną kaszkę mleczną dla niemowląt.
na drugie dania sałatka z serem pleśniowym smażonym w panierce panko (19 zł chyba) - delikatny winegret, smaczna całość. kurczak sous vide w sosie gaspacho z kluskami (28 zł, danie dnia) - całość bardzo dobra. jesiotr w zbrązowionym maśle z duszonym szczypiorem (39 zł) - trochę przesmażony i bez żadnego dodatku, chyba, że za taki uznamy kilka gałązek rozmiękłych gałązek szczypiorku. dziwne to dla mnie podejście, do jednych dań dawać dodatki, do innych nie, myląca klienta niekonsekwencja.
piliśmy wina, a owszem, białe na kieliszki. jakoweś za 17 zł/kieliszek (tak na oko 150 ml) bardzo dobre, choć cena jednak dość wysoka. 12 zł/kieliszek gorsze. dobrze, że nie na odwrót. herbata w dość małym dzbanku, ledwo się tam torebka wcisnęła.
obsługa? pani znała kartę, przypuszczalnie również znała się na winach, na których za to ja się nie znam. była za to tak doskonale bezosobowa, jak tylko się da. żadnego wdzięcznego rozwiązania sytuacji przy pewnej jej drobnej nieuwadze, żadnej krótkiej pogawędki. jak dla mnie duży minus w miejscu, w którym powinienem się czuć dobrze i swobodnie, w końcu wine bar, a nie pretensjonalna restauracja z aspiracjami do 4-tej gwiazdki.
ok wine bar życzę dalszego rozwoju, pani odrobiny luzu, a sobie miejsca we wrocławiu, jaki ok w b być powinno. zapewne wrócę za jakiś czas, by sprawdzić, czy może jednak oni się nim stało.