len arte - cucina italiana

najlepsza pizza jaką jadłam. strzał w dziesiątkę. rzeczywiście wspaniała pizza, duża ilość składników. ciasto idealne, nie za cienkie, nie za grube. fajny pomysł z podawaniem do sztućców okrągłych nożyków do pizzy, każdy może sam ustalić porcje. wystrój i obsługa jest ok. minusem jest mała ilość miejsc, krótkopootwarciu lokal jest już pełen i jest trochę ciasno. ale jak ktoś chce zjeść naprawdę dobrą pizzę to polecam.

może być . muszę przyznać, że pizza jest wykonana z bardzo wysokiej jakości produktów. pyszna chrupiąca mój ideał :).
sos na pizzy jestpoprostu rewelacyjny dlatego też często zamawiam tampoprostu margeritte.
obsługa miła, nawet zadzwonili jak zwolnił się stolik :).
wystrój bardzo mi się spodobał aczkolwiek zdarza się, że jest bardzo ciasno.
polecam szczerze :).

coś się popsuło.wczesniej kojarzyłem miejsce za przyjazne, sympatyczne i ogarnięte... jedzeniowo niby to samo, ale ilość składników jakos zmalała - na przykład na pizzy diavola jak na lekarstwo ilość plasterków salami. obsługa z lekkim fochem a moze i pretensja, ale to moze byc moje odczucie dnia dzisiejszego, cie obsługuje. na pytania zdziwienia na twarzy jakbym pytał o to jak oddychać. zero dyskusji, przeciez włoska knajpa to włoska knajpa... i nie chodzi mi tu o sos czosnkowy czy o pizze pół na pół, tylko o normalna rozmowe, która cześciej była norma. dla mnie włoski klimat to przede wszystkim atmosfera miejsca, ludzie i rozmowa. jak ktoś ma dąsa, to nie chce się być w tym miejscu i jedzenie gorzej smakuje.
aaaa i blagam - sztućce!! nie mam nic do ikei ale tępe noże, którymi musisz rozrywać pizze, która lata cipocałym talerzu, chlapiąc oliwą na prawo i lewo - no nieee...

to miejsce które albo się kocha, albo nienawidzi. kiedy przyjechałam pierwszy raz do katowic, znajomi mówili mi przede wszystkim o len arte, ale dość dużo czasu mi zajęło, żeby się tam dostać, bo zawsze jest full, a nie należę do osób cierpliwie czekających na głodniaka na stolik. 
kiedy już dobiłam się tampokilku miesiącach okazało się, że warto. miejsce przytulne, rodzinne, niezbyt wyjątkowe pod względem wystroju, ale sprzyja przyjacielskim spotkaniom. obsługa zwyczajnie ok i jedzenie...najważniejsze.
jeśli chodzi o kartę jest prosto, włosko, smacznie i czasami potrafi zaskoczyć. generalnie kocham mięso, szczerą miłością kocham mięso i nie wyobrażam sobie, żeby jeść pizzę bez niego.ponamowach chłopaka spróbowałam ich pizzy wegetarianskiej z pastą truflową  i oszalałam! pizza w len arte uchodzi za jedną z najlepszych na śląsku, a na pewno w katowicach - trudno zadowolić permanentnego mięsożercę inną pizzą, niz jakkolwiek mięsną, a jednak udało się.
za to właśnie cenię to miesce, za podejście do włoskiej kuchni, za kilka wariacji w karcie, których nie posądzałabym o dobry smak, za atmosferę, za piec opalany drewnem i zapach, który czuć już od wejścia. :)

wreszcie doczekaliśmy się wolnego stolika!
lokal wieczorna porą jest maksymalnie oblegany.
jadłam pastę z masą składników, których nie pamiętam, gdyżnie było jej w karcie, a była " pastą na dziś" i składniki z pamięci pwiedziała mi kelnerka.
była to najsmaczniejsza pasta w tym mieście, i to bez dwóch zdań! niestety byłam średnio zadowolona, bo wg mnie porcja była... na prawdę niewielka.
może to przez to wyłącznie, żepokilkugodzinnej podróży padałam z głodu.

jest jeszcze coś, co nie do końca mi sie podobało, ale też można to wytłumaczyć, tym, że lokal ma być włoski, i mają byc włoskie specjały, i koniec. miałam nadzieję jednak na kawę, która nie byłaby espresso, ani espresso machiato, tylko no... czymś większym, no ale trudno, na kawę poszłam gdzie indziej.
dodam, że obsłóga miła, jednak kelnerów powinno być jeszcze raz tyle na tak oblegany lokal.
pierwszy raz byliśmy zmuszeni zachować nie nie ładnie, i przypomnieć o swojej obecności, gdyż na podanie karty czelakiśmy ponad 10 minut, a na zamówienie... wolę nie mówić.
podsumowując, było bardzo smacznie, jednak za 19 zł nie najadłam się w ogóle.

w trzy osoby zamówiliśmy 3 pizze, 2 piwa, lemoniadę, 3 espresso i zostawiliśmy 103zł, więc bardzo przyzwoicie, szczególnie w relacji jakości do ceny. czuć że składniki są dobrej jakości (ponoć przywożone bezpośrednio z włoch). sama pizza trafia do pieca palonego drewnem na parę minut, więc tak jak powinna być robiona. obsługa w porządku. 
wystrój surowy ale ciepły z przewagą drugiego życia przedmiotów. lampy nad barem zrobione z puszekpooliwach a półkiposkrzynkach. mi się podoba :)
wybierając się, lepiej zarezerwować stolik dzień wcześniej!

rozczarowanie. na wstępie kelner poinformował, że pizza będzie w 5 min. w menu jak byk, że składniki prosto z włoch - oryginalne. najpierw ja - pizza z kaparami przyszłapoponad 15 min, ciasto cienkie, lekko pomazane 2-3 cm od brzegu pomidorami, potem trochę sera, na to szynka - kompletnie bez smaku i trochę czegoś blado żółtego w kawałkach co miało być z nazwy kaparami, a mogło być czymkolwiek. pizza mi nie smakowała. żona zamówiła trentino ociekającą oliwą i z przypalonymi bąblami ciasta. słynny speck, czyli wędzonka, zamiast nadać pizzy smak przewodni była tylko wypełniaczem. na pytanie o sos kelnerka tylko stwierdziła "nie podajemy!" a oliwa?bo widziałem na innych stolach sosjerki... za chwile podano - kelner najwyraźniej zapomniał. ogólnie pizza bez smaku, bez wyrazu, ciasto przypalone w jednym na dwa przypadki i niespodzianka na koniec - kart nie obsługujemy, więc rundka w poszukiwaniu bankomatupomariackiej - oczywiście jedyny nieczynny... nie polecam knajpy, a tym bardziej pizzy.

nadal nieźle, niestety coraz gorzej. mam sentyment do tej restauracji, bywam tam praktycznie od samego otwarcia, zawsze mieli dobre ciasto i świeże składniki, a przede wszystkim dobrej jakości oliwę. jednak odkąd się rozbudowali to jest coraz gorzej, zatrudnili młodą obsługę, która nie ma pojęcia o kelnerce (albo są natrętni, albo czeka się na rachunek 5 minut). co do jedzenia to nadal jest nieźle, jeśli brać pod uwagę pizzę - ciasto nadal bez zarzutu, składniki świeże, niestety troszkę mniej niż kiedyś. menu nie za duże, nie za małe, w sam raz, jednak zdarzyło mi się zamówić tam makaron (dwa rodzaje) i zawiodłem się srogo - o ile makaron ugotowany idealnie al dente to jeden sos był rozgotowany jakby był odgrzewanypowtóry raz, w dodatku ser wędzony wątpliwej jakości (brak specyficznego aromatu). drugi makaron był lepszy, salami całkiem niezłe, mocno ostra oliwa, która przejęła aromat pepperoni, troszkę mało sera dojrzewającego.
także polecam jedynie pizzę oraz kawę (w dobrej cenie można się napić dobrego espresso). do minusów należy też spory tłok, ale to już niczyja wina. mam nadzieję, że wrócą do swoich najlepszy czasów - nadal nie mają zbyt dużej konkurencji w tym przedziale cenowym w katowicach, ale to może się szybko zmienić.

pizza z pieca opalanego drewnem - to się chwali. do len arte idzie siępopizzę. my byliśmy z mężem w okresie letnim, kiedy można było posiedzieć przed wejściem przy stolikach (duży plus za koce).
wieczorem maksymalne wypełnienie, trzeba czatować na stolik. obsługa to młodzi ludzie, studenci nie za bardzo przejmują się gośćmi. pan, który nas obsługiwał nie był zły chociaż specjalnie doradzić nie potrafił, o naszym rachunku zapomniał, w zasadzie mogliśmy wyjść, nie płacąc, tak był zajęty rozmową z koleżanką. mąż zamówił pizzę z bakłażanami ja klasyczną. mąż twierdzi, że to jedna z lepszych jakie jadł. ciasto z len arte jest bardziej typu "maca". trzeba jednak solennie przyznać, że pizza robiona w prawdziwym piecu z dobrym ciastem to przepis na sukces. i jeszcze jeden plus, krótka karta i bardzo proste świeże składniki.

niby na "tak". sobota wczesny wieczór. w len arte tłok straszny, trzeba czekać na stolik. na ścianie poważne ostrzeżenie, że pizzy samemu nie można sobie skomponować, że nie ma co pytać o ketchup. niby żartem, ale tutejsi bywalcy (a i recenzje innych gastronautów) mówią, że to tutaj nie przelewki.pokilku minutach oczekiwania zamawiam pizzę quattro formaggi - duża i smaczna, ale sery wyczuwam tylko dwa. do tego białe przeciętne wino w karafce. jest ok, ale ścisk i tłok sprawiają, że miejsce nie jest restauracją, a raczej barem szybkiej obsługi.

wspaniałe miejsce!. w len arte byłam już wielokrotnie i zamierzam tam wracać. pizze sąpoprostu przepyszne, a wystrój wyjątkowo urokliwy. miejsce bez zadęcia, a przez to przywołujące wakacyjne wspomnienia prawdziwych włoskich, małych pizzerii. w len arte można skosztować prawdziwej pizzy, gdzie dba się o to, aby składniki były włoskie, a sos był naprawdę pomidorowy - nie jak w sieciówkach, gdzie pizzę smaruje się chemicznym sosem z wiaderka z makro, a na górę kładzie ementaler. włoska muzyka dodaje knajpce klimatu. o len arte powiedziałabym, że to raczej knajpka, niż restauracja, przy czym "knajpka" w najlepszym znaczeniu. doskonałe miejsce tak na randkę, jak i spotkanie z przyjaciółmi. moim zdaniem - rewelacja. nie ma w katowicach lepszego miejsca, żeby zjeść pizzę.

włoska pizza w polskich realiach. nie wiem jakie są kryteria na włoską pizzę, ale ta tu, odpowiada mi w zupełności. przypomina mi nieco kompozycje sycylijskie, z poprawką na niektóre składniki. i tyle na temat tak prosty jak pizza.
a cała reszta, to inna bajka. ludzie pracujący, jak to ludzie są różni, i od właścicieli zależy jak ich dobierają, by goście czuli się dobrze. jeżeli brak idealnych pracowników, to całość uzupełnia się szkoleniem ... chyba. i chyba koncepcja nieco oddaliła się od zamierzeń. dziwnym jest rezerwacja w tam małym lokalu, gdzie jest taki przemiał ludzi, a stoliki zostają poblokowane, a i tak na pizzę każdy czeka tak samo. jak już dorwie stolik w godzinach szczytu i chciałby się człowiek napić jak na przyzwoite miejsce przystało, włoskiego wina, to kaszana, nic tylko grube szkło. dobili mnie, gdy przy zakupie innego wina niż domowe, dostałem inne szkło - znaczy się grube szkło, za to na nóżce! skończyło się przyniesieniem własnych kieliszków, tu akurat ukłony dla pracowników, że pozwolili na taką fanaberię.
sumując - lepiej brać na wynos, chyba że właściciele się nieco postarają, choćpoco skoro i tak się kręci!

len arte - dla mało wybrednych.poprzeczytaniu kilku pochlebnych recenzji postanowiłam wybrać się do len arte. oczekiwania miałam co najmniej czterogwiazdkowe (w skali gastro).
usiadłam na nieco chyboczącym się krześle, przy stoliku małym ledwo mieszczącym dwa talerze i czekam, czekam, czekam...
w końcu udało się, zamówiłam pizze z salami.
no cóż powiedziałabym, że salami miernej jakości, ciasto cienkie -za cienkie (wiem bo nie raz, nie dwa jadłam pizze we włoszech), nie mówiąc już o przypalonym i za suchym spodzie.
powiem tak, oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością.
wyszłam z len arte rozczarowana i myślę, że nie szybko tam wrócę.

znowu dobrze?.poprzeczytaniu ostatnich kilku recenzji, zacząłem obawiać się, że może być źle - ale jednak passa się odwróciła, nasz pobyt oceniam na 4 gwiazdki.

jedzenie - smaczne, europejskie pizze, duży wybór, jedyne drobne zażalenie - nie było prawie żadnych wariantów owocowych poza jedną pizzą gruszkową. pierwszy raz chyba w lokalu tego typu nie widziałem "hawajskiej"... niemniej, poza tą dziwną dziurą w menu, na zamówione pizze nikt nie narzekał, przeciwnie, były chwalone.

obsługa, na którą tak kilka poprzednich osób psioczyło, nam jednak się podobała. młoda kelnerka, fakt, wiele pytań jej nie zadawaliśmy, ale podchodziła szybko, wyrażała się uprzejmie, na prośbę o zmianę jednego dodatku zaraz się zgodziła.

wystrój - do wnętrza nie weszliśmy, w ulicznym ogródku było miejsce. stoliczki to chyba jedyny minus - tak na 3 gwiazdki - ledwo się na nich zmieściły trzy pizze, a jak się kroiło, chybotały tak, że bałem się, czy coś nie spadnie.

jakość/ceny - normalnie jak na pizzerię "wyższych lotów" w uczęszczanym miejscu.

spodziewałem się czegoś lepszego. krótko - wpadliśmy na zachwalane przez gastronautów pizze i ja byłem trochę zawiedziony, wszystkimpokolei.

wystrój może i schludny, ale rozkład stolików zupełnie od czapy. wiem, że trudno to pomieścić inaczej, ale przy takim natłoku stołów i krzeseł, siedzeniu prawie pod barem, a zarazem przy samym wejściu (w lecie przynajmniej), można zapomnieć o jakiejkolwiek intymności.

obsługa rozluźniona do przesady. jak czegoś nie wiedzieli, to się nie przejęli. a kelner nie wiedział naprawdę sporo. nadrabiał bezproblemową miną, ale biorąc pod uwagę, że wiedzieć to jedno z jego podstawowych zadań, było naprawdę słabo.

a co do samych placków - cenowo jest może ok., ale ja nie jestem fanem łamliwego ciasta, gdzie ranty są przesuszone i zajmują kilka centymetrów. może tak trafiliśmy, ale oboma pizzami nafajdałem wokół, że aż mi było wstyd. smakowo ok., ale biorąc pod uwagę całą resztę, to nie na tyle, żebym pędził z powrotem.