nie ukrywam, że polska kuchnia to mój ulubiony kierunek w kulinarnych podróżach, zatem wyłącznie przypadkiem znalazłem się w „dwóch smakach” na ul. czapskich 1. miejsce niepozorne, bowiem trudno je wyhaczyć. co więcej jest niemal niewidoczne – nie tylko z ul. piłsudskiego, ale nawet wtedy, gdy stoisz przy wejściu do lokalu. myślę zatem, że warto byłoby je oznaczyć w bardziej widoczny sposób. wnętrze robi znacznie lepsze wrażenie, białe ściany, przebłyski cegły, świetne lampy w azjatyckim stylu, kilka miedzianych elementów, które dodają lokalowi lekkości, a równocześnie stanowią nawiązanie do tradycyjnych zdobień dziewiętnastowiecznych. uroku dodaje również coraz bardziej popularna w knajpach kredowa tablica ulokowana na przedniej stronie lady. miejsca jest sporo, sześć stolików w malinowawej barwie.
żona zamówiła vega kimbap roll (15pln). podobno jest to jedno z tradycyjnych dań w kuchni azjatyckiej, a ściślej koreańskiej (kim-algi, bap-ryż). wygląda jak sushi i tak też smakuje, choć zawiera ciut bardziej wysublimowany (algi nori, omlet, ogórek, marchewka, serek filadelfijski). 12 znośnych kawałków, zatem porcja nielicha. zresztą potraw jest znacznie więcej, a ja nie jestem ekspertem w tego rodzaju kuchni
ja wziąłem zupkę dnia – krem z młodej marchewki z posypanym słonecznikiem (6pln). zupka bardzo gęsta w znośnej ilości, ładnie ozdobiona liściem mięty, bardzo pożywna i rozgrzewająca. właśnie taka jaka powinna być, tylko nie wiem dlaczego kosztowała tak niewiele, no ale ludzie mają większe problemy na głowie – podobno.
obsługa bardzo sprawna i życzliwie nastawiona dla klienta –zatem jeśli poszukujesz ciekawego miejsca, aby poszukać wschodnich smaków, choć podobno inspirowanych francuską kuchnią, to miejsce jest dla ciebie. a co koreę łączy z francją, to już zostawiam tobie do rozkminy.