w bubbles znaleźliśmy się przypadkiem. szukałam restauracji na zomato i akurat w tej menu przypadło mi do gustu.
już przed wejściem miało miejsce miłe zdarzenie. czekałam na koleżankę, gdy z restauracji wyszła miło wyglądająca kobieta, mijając mnie przywitała się, uśmiechnęła i zaprosiła do środka. później okazało się, że owa pani była szefem (szefową) kuchni.
po przekroczeniu progu wkroczyliśmy do dość małego, przytulnego i wspaniale urządzonego wnętrza. krzesła kilku rodzajów, na ścianie poustawiane butelki z bąbelkami, otwarta kuchnia i lodówka ze smakołykami, które można kupić do domu. mnie owo wnętrze urzekło. aczkolwiek, niestety stolików jest zaledwie kilka, więc radzę robić rezerwacje…
usiedliśmy, przesympatyczna kelnerka wręczyła nam menu. była to środa, godzina 20. środa, czyli dzień owoców morza w bubbles. miałam cichą nadzieję, że dostanę jeszcze mule. niestety, ku mojemu smutkowi, zostały tylko krewetki i ostrygi. pozostałam więc przy wyborze, którego dokonałam już wcześniej – zamówiłam tatar z wołowiny i ośmiornicę. oba dania z przystawek, ale uwielbiane przeze mnie, więc nie mogłam podjąć innej decyzji.
nazwa miejsca odnosi się oczywiście do szerokiej gamy „bąbelków”, które oferowanę są przez restaurację. my jednak nastawieni byliśmy bardziej na jedzenie, więc zadowoliliśmy się kieliszkiem prosecco. koleżanka zamówiła jedyne piwo dostępne z lodówki, dostała sok malinowy w przeuroczym dzbaneczku.
ośmiornice (zamówiliśmy dwie) zostały przyniesione po kilkunastu minutach. wbrew temu, co napisano w menu, zostały podane z ziemniakami, a nie z wędzoną papryką, nie wiedzieć czemu. bardzo dobre, miękkie, aczkolwiek małe ;)
na spory minus zapisuję fakt, że na drugie dania czekaliśmy ok 50 minut. zamówiliśmy risotto z podgrzybkami, porcja dość spora, chociaż głodnemu mężczyźnie by nie wystarczyła :) eskalopki wieprzowe wspaniałe, również z sosem podgrzybkowym, który był wprost idealny – aromantyczny i bogaty, z kawałkami grzybów. i wreszcie mój tatar, z bardzo dobrymi dodatkami. mogę spokojnie polecić.