hoho, nareszcie mam gdzie jeść rybę! bez ości polecam z czystym sercem - urocze i smaczne miejsce.
wbiłem w porze lunchu, w środku, w dość niewielkim, lecz miłym dla oka wnętrzu siedziały jedna czy dwie osoby. przemiła i kontaktowa właścicielka wita od progu i poleca z entuzjazmem aktualne menu, które jest dość krótkie i proste: kilka bułek (do wyboru jasne i ciemne) z różnymi rybami, kilka rodzajów kanapek z pastami oraz zupa rybna. do picia na stolikach stoi kranówka (plus!), z głośników sączyła się miła muzyka... zanim właściwie dostałem jedzenie, już byłem zadowolony.
zdecydowałem się na zestaw lunchowy (20 zł) z zupy rybnej i klasyka holenderskiego: bułki z matjasem i czerwoną cebulą. niemal natychmiast po zamówieniu wjechała zupa. może nie była za piękna, ale bardzo smaczna smaczna! osoby sceptyczne wobec zup rybnych (jak ja) uspokoję, że rybi smak nie był przesadnie dominujący, ale dobrze skomponowany z warzywami, wiec całość na plus. rozgrzany zupą nie musiałem niemal czekać na bułę, podana na ładnej desce w kształcie, rzecz jasna, ryby :) matjasy uwielbiam, więc "drugie" pożarłem ze smakiem, a czerwona cebula, majonez i sałata okazały się właściwymi dodatkami. jedyna rzecz która może bym poprawił to sama bułka - ale to dlatego, że jestem rozpieszczony przez rożne warszawskie piekarnie. ta nie była zła, ale jednak druga liga, więc szkoda, aby taki dobry śledź był serwowany w chlebie, który na niego nie zasługuje ;) na pewno wrócę przetestować makrelę, zwłaszcza, że bez ości ma program lojalnościowy gdzie za każde wydane 10zł zbieramy stempelek, a po 10 stempelkach - zapraszają na gratisową kanapkę.
dodam, że lokal jest bardzo zaangażowany csr-owo. zapraszają do uczestnictwa z nimi w szlachetnej paczce, a 1 grudnia koniecznie musicie tutaj wpaść, bo 10% obrotu przekażą na przygotowanie świątecznych posiłków dla rodzin sos.