jest to sieciówka, można zajrzeć na kazimierz, można spróbować w m1 – to że ktoś tworzy filie, nie jest nic złego, o czym może się przekonać każdy bywalec – mcdonalda –heheh. tak naprawdę niektórzy tę restaurację uważają za unowocześnioną wersję baru mlecznego – ja się z tym nie zgadzam, chociażby dlatego, że można samodzielnie skomponować sobie posiłek, a poza tym wystrój, rodzaj potraw raczej nie przypomina szarego prl-u. rzecz gustu. byłem w polakowskim na placu wszystkich świętych. dobry kucharz – chiński, włoski…. lecz najlepszy polakowski? takie mają hasło, trudno mi się wypowiadać, ale wydaje mi się, że coś na rzeczy jest. przy wejściu uderzyły mnie dwie rzeczy – pierwsza miała miejsce jeszcze na zewnątrz – menu odręcznie wypisane na szybie, specjalnymi pisakami. z uwagi, że restauracja jest położona blisko miejsca mojej pracy, miałem okazję zauważyć, że polecane menu na szybie tworzył jeden z pracowników restauracji – kunsztu kaligraficznego nie sposób mu odmówić. drugą rzeczą są przetwory zamknięte w olbrzymich słojach – na mnie wrażenie wywarły mini-korniszony oraz jarzyny. średnio wyszły na zdjęciu, w związku z czym polecam zobaczyć na żywo. wiem, że to jest teraz trendy, bowiem doskonale podkreśla styl swojskiej kuchni, ale mi się podoba. co mogę polecić – tym razem jarsko było. zupa pomidorowa (7pln?) oraz pierogi z owocami (9pln) – coś na szybko było. kolega miał zajęcia, więc chwilę chcieliśmy pogadać, on zamówił barszcz i schabowy z buraczkami. jedzenie jak jedzenie – tanio i smacznie. idealny posiłek, gdy masz niewiele czasu na przekąskę. można powiedzieć, że jedzenie jak u mamy. niektórzy mówią, ze to nie jest restauracja, bo przecież jest samoobsługa, a poza tym wystrój nie ten. zresztą czego oczekiwać za tę cenę, tym bardziej że miejsce w centrum. nie warto się tym przejmować tylko kosztować dania, maminy smak… ja zajrzę, tym razem usiądę na zewnątrz, choć może ciut zbyt głośno od ruchu tramwajowego. gustu rzecz.