japonia? . restauracja położona w centrum, nieco na uboczu, ale to chyba zaleta. po wejściu widzimy bar, a stoliki są położone w piwnicy. schodzimy niżej, siadamy przy jednym ze stolików obok akwarium. mało wygodne miejsce, niskie stoły do tego pufy. przyszliśmy z zamiarem, że dziś jemy tylko sushi, nie ruszamy dań ciepłych.
obsługa - miła i rzeczowa. trochę długi czas oczekiwania, ale w lokalu było sporo ludzi, więc rozumiem. zamawiamy nie zestaw, a wybieramy z menu rożne pozycje.
jedzenie - średnio nam smakowało. wszystko niby smaczne, niby świeże, a jednak czegoś brak. ryż był dobrze ugotowany, jednak słabo doprawiony. imbir i sos sojowy ok.
salmon maki i kanpyo maki - ok, podstawowe i dobre.
crab ikura futo maki, crab tempura futo maki, tempura butter fish maki - wszystko smażone w głębokim tłuszczu, jak nie cała rolka, to w środku znajdzie się coś usmażone, do tego często majonez. bardzo tłuste i niesmaczne.
jakość/ceny - drożej niż w innych lubelskich susharniach. byliśmy we dwoje, wyszliśmy średnio najedzeni i zapłaciliśmy około 150 zł.
dużo wynalazków w menu sushi. większość mało udanych, lepiej stawiać na sprawdzone pozycje. prostota i świeżość, tego oczekuje się od sushi, a tu ktoś o tym zapomniał. wszystkie nowe pozycje mają naprawdę mało wspólnego z prawdziwą japońską kuchnią. i ostatnie zdanie podsumowania, które usłyszałem od mojej ukochanej po wyjściu z lokalu... "lepsze sushi robimy sobie w domu".
pozdrawiam.