bardzo popularna, a zarazem pierwsza knajpka, którą miałam zaszczyt odwiedzić po przybyciu do krakowa dwa lata temu. niby zwykła pijalnia z kiepskim piwem po 4 zł (bardzo na plus możliwość płacenia w euro), ale takie miejsca niewątpliwie mają swój urok. obsługa jak to obsługa - po prostu ok, wywiązuje się ze swoich obowiązków i jest nawet uprzejma. kiedyś odważyłam się zamówić tatara, okazał się być bardzo smaczny. śmiesznie tanio, a co za tym (niestety) idzie - także tłoczno. trzeba mieć albo szczęście, by wieczorną porą zająć jakieś miejsce, albo po prostu tkwić tam już od godziny 17 :d mimo to sentyment do tego lokalu pozostanie we mnie na długo. zdecydowanie jakoś wolę tę banialukę, niż jej "siostrę" z kazimierza. polecam wszystkim niewybrednym imprezowiczom :)